Scorpius Hyperion Malfoy
Między mną, a Scorpiusem zawsze bywało różnie. Większość czasu spędzaliśmy na kłótniach, nieustannych krzykach i piskach. Siódmy rok przyniósł jednak wiele zmian, o których z pewnością nigdy wcześniej bym nie pomyślała. A chodzi tu o przyjaźń. Z nim.
To zabawne, myślałam, że wiem o nim wystarczająco dużo. Myliłam się. Zawsze miałam go za głupka z przylizanymi, białymi włosami i wiecznym ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Przez moją niechęć do niego, nie mogłam zauważyć, że jest inny niż mi się tak naprawdę wydaje.
Nikt nie umie mnie tak rozbawić jak on. Oboje uwielbiamy jeść ciasteczka z czekoladowymi kulkami w środku...
Fragment z eseju Roseanne Stelli Weasley.
To zabawne, myślałam, że wiem o nim wystarczająco dużo. Myliłam się. Zawsze miałam go za głupka z przylizanymi, białymi włosami i wiecznym ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Przez moją niechęć do niego, nie mogłam zauważyć, że jest inny niż mi się tak naprawdę wydaje.
Nikt nie umie mnie tak rozbawić jak on. Oboje uwielbiamy jeść ciasteczka z czekoladowymi kulkami w środku...
Fragment z eseju Roseanne Stelli Weasley.
Zacisnęłam usta i jak najszybciej zmięłam kartkę w małą kulkę. Nie wiem dlaczego to napisałam. Jestem po prostu żałosna. Żałosna i nieszczęśliwie zakochana.
Westchnęłam ponuro i przejrzałam jeszcze raz mój notes. Wszystkie zapiski jakie zrobiłam na lekcje Mugoloznastwa były ładnie przepisane i ozdobione szlaczkami. W niektórych miejscach przeprowadziłam drobne poprawki i wydawało się, że skończyłam, ale mi ciągle brakowało tej jednej kartki z imieniem i nazwiskiem Scorpiusa. Spojrzałam na zgiętą kartkę i natychmiast pokręciłam głową. Profesor Dorothy Vell i tak będzie miała ubaw czytając to. O Scorpiusie nie musi wiedzieć.
Wstałam powoli i zatrzasnęłam torbę. Na dole czekała na mnie Frivette razem z Cassidy. Obie szczęśliwe i zadowolone. Powodem była oczywiście pogoda. Śnieg już stopniał i zamiast niego na niebie pojawiło się słońce. Pierwszaki skakały po Pokoju Wspólnym Gryffindoru uradowane, że wyjdą na błonia. Spojrzałam przez okno i uśmiechnęłam się widząc jak ośmiornica opala się na brzegu jeziora. W drugiej klasie, kiedy Scorpius chciał wrzucić mnie do wody, pociągnęłam go za stopę. Oboje wpadliśmy do jeziora napotykając się właśnie na nią. Tak się jej wystraszyliśmy, że zaczęliśmy głośno wrzeszczeć. Wszyscy, którzy stali niedaleko nas zaśmiewali się do rozpuku.
Westchnęłam cicho i pociągnęłam dziewczyny za ręce. Za pięć minut miał być dzwonek, a ja nie miałam jakoś ochoty spóźniać się na lekcje.
* * *
Bardzo się starałam, ale wciąż nie mogłam zapomnieć o moim śnie. Przypominały mi się wszystkie zabawne chwile jakie przeżyłam ze Scorpiusem. Dlatego kiedy zobaczyłam go na korytarzu jak patrzy na mnie obojętnie, ścisnęło mnie za serce. Ale przecież powiedział, że mnie kocha. I mnie pocałował. Zrobiłby to, gdyby nic do mnie nie czuł? Uświadamiając sobie w jakiej jestem żałosnej sytuacji, cała energia ze mnie opadła. Znów zrobiło mi się jakoś tak przeraźliwie smutno.
Na szczęście uratowała mnie Nadine Dave. Widząc jaka jestem przygaszona pociągnęła mnie za rękę w stronę kuchni. Było mi wszystko jedno, więc powlokłam się zaraz za nią. Opadłam na krzesło i pomyślałam o Malfoyu. Znowu, znowu i znowu... Na Merlina, do jakiego ja się stanu doprowadziłam? Nagle niespodziewanie przyjrzałam się Nadine.
- Przecież ty jesteś kuzynką Malfoya! - zawołałam z wielkimi oczami.
- Brawo za odkrycie, Rose! - odparła panna Dave kręcąc z politowaniem głową.
- Ale nie chodzi mi o Scorpiusa. Tylko o Narathiela! Przecież zjawił się tutaj tak niespodziewanie. Scorpius powiedział, że mam z nim nie rozmawiać. Zresztą widziałam, że za nim nie przepada. Pokłócili się o coś? - zapytałam wpatrując się w nią z wyraźnym oczekiwaniem. Nadine westchnęła przeciągle i ostrożnie wypiła kilka łyków gorącej herbaty.
- A więc ci nie powiedział. Szczerze mówiąc, nie dziwię się mu. Sprawa wygląda tak, że to nie jest wcale jego kuzyn tylko przyrodni brat - powiedziała. Wytrzeszczyłam ze zdziwienia oczy.
- Nie mówisz poważnie! - zawołałam.
- A właśnie, że mówię. Wujek Draco kiedy był w związku z ciocią Astorią miał jakiś tam mały romans. U nas w rodzinie było o tym głośno, ale nie wiesz jak się starał żeby Astoria mu wybaczyła choć i tak zrobiła to już wcześniej. Miłość jest ślepa, naprawdę. Zresztą Scorpius miał już pół roku więc nikt sobie nie wyobrażał ich rozwodu. Wszyscy o tym zapomnieli, a tu bam i pojawia się ta kobieta, Adele. W ręku trzyma małego synka i mówi, że wujek Dracon jest jego ojcem. Był wściekły, ale ciocia Astoria to naprawdę dobra kobieta. Przyjęła Adele do Malfoy Manor i pomogła jej trochę przy Narathielu. Poza tym kryli ją, bo była córką Selwyna i wszyscy myśleli, że jest pewna, gdzie znajduje się nowa siedziba śmierciożerców. Oczywiście, że wiedziała, ale nie było szans żeby sprzedała swojego ojca. Sama rozumiesz... Potem ich opuściła i znowu przyszła, ale ciotki Astorii nie było. Wujek Draco powiedział jej, że ma trzymać się z dala od jej rodziny. Nie chce mieć kłopotów, a jeśli potrzebuje pieniędzy to on da tyle ile ona potrzebuje. Ale Adele się wściekła i powiedziała, że Narathiel też jest jego synem, a potem zniknęła razem z małym. Scorpius widział się z nim potem kilka razy. Nie polubili się, zresztą Narathiel przypominał Scorowi o zdradzie ojca... Sama rozumiesz. Aż tu nagle pojawia się w Hogwarcie i ląduje w Slytherinie - powiedziała wzruszając ramionami. Zmarszczyłam brwi totalnie zaskoczona. Opowieść Nadine była nieco chaotyczna, ale łatwo można było wywnioskować, że oboje się nie cierpią, a także powód dlaczego miałam się nie zadawać z Narathielem.Scorpius go nie lubił, nie ufał mu i pewnie podejrzewał, że Narathiel pójdzie w ślady swojej matki.
Westchnęłam przeciągle i zjadłam obrzydliwie słodkiego pączka. Moja ciotka zawsze mi powtarza, że po zjedzeniu go wszystkie smutki opuszczają człowieka. A nieprawda! Przez to poczułam się jeszcze gorzej i tak jakoś jakbym przytyła z dwa kilo.
Posiedziałam jeszcze trochę z Nadine, ale rozmowa się jakoś nie kleiła, więc postanowiłam wrócić do dormitorium i zamęczyć się na śmierć. Tak, to dobry plan. Umrę z miłości do tego ćwoka, co ze mnie idiotkę robi. Może napiszą o mnie książkę? Fajnie by było tylko szkoda, bo bogactwo przeszłoby mi koło nosa...
Zatrzymałam się nagle i spojrzałam przed siebie. Na widok Gryzledy Marchbanks totalnie mnie zmroziło. Była na mnie strasznie cięta, więc dla swojego dobra postanowiłam się schować. Zrobiłam gwałtowny odwrót i wbiegłam do jakiejś starej klasy. Zaczęłam nasłuchiwać jej kroków. Szła korytarzem tupiąc jak jakiś zły nosorożec. Aha, pewnie jest zawiedziona, że ten nowy woźny Stanley nie jest tak urodziwy jak Filch. Odwróciłam się kręcąc głową z politowaniem i zastygłam bez ruchu. Wytrzeszczyłam do tego oczy i wydałam zduszony okrzyk.
Na końcu sali między zakurzonymi ławkami stał Albus Severus Potter. Nie sam, ale z dziewczyną. I na dodatek oboje całowali się! Nie podejrzewałam Ala o takie rzeczy, ale mniejsza o to. Dziewczyną, która została przez niego przyciśnięta do ściany okazała się być... Boże, Boże, Boże... Juliette Parkinson! Podskoczyłam w górę i wydałam z siebie jakiś dziwny dźwięk. Oboje obrócili się w moją stronę jak na komendę. Dziwne, że wcześniej mnie nie zauważyli.
Tupanie na korytarzu nagle ustało. Ruszyłam pędem przed siebie pociągnęłam zakochanych w dół. Chcieli coś chyba powiedzieć, ale spojrzałam na nich wzrokiem bazyliszka i kazałam siedzieć cicho.
I słusznie bo po chwili do środka weszła Gryzia. Rozejrzała się dwa razy po pomieszczeniu i wyszła bo najwidoczniej nie chciało jej się bawić w chowanego. No tak zapomniałam, że oprócz misji zjedzenia mnie, Marchbanks boryka się z tęsknotą za Argusem. Kiedy sobie wreszcie poszła, odetchnęłam głęboko i spojrzałam na dwójkę ślizgonów.
- No dobra, a teraz mówcie co to wszystko ma znaczyć - powiedziała z groźną miną. Albus zrobił się cały czerwony i zaczął się okropnie pocić. Julie też miała dziwną minę i uciekała przede mną wzrokiem. Normalnie jak dzieci. Złapałam się teatralnie za głowę udając, że ocieram niewidzialną łzę.
- To hańba dla naszej rodziny, Al - powiedziałam, a potem rzuciłam się na niego. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale ja przytuliłam go ładnie, a Parkinson podałam dłoń.
- Wiesz Albusie, widziałam ostatnio, że jesteś jakiś nieobecny, ale nie miałam siły cię szpiegować. Ale i tak się wydało! Co prawda Julie i ja nie zawsze się dogadywałyśmy. No dobra nienawidziłyśmy się, ale skoro sprawa się tak potoczyła to nie będę przeciwko wam tylko za. My młodzi musimy trzymać się razem. Skoro Juliette chce się z tobą męczyć to niech się męczy, a ty z nią i będzie dobrze! Tylko uważajcie gołąbeczk,i bo jak się nasze miejscowe plotkary o tym dowiedzą to będzie skandal. No, a teraz opowiadajcie jak to się stało! - zawołałam siadając na starym krześle. Oboje przetrawili moje słowa i zaczęli snuć opowieść jak to się nienawidzili, a potem coś do siebie poczuli. Zrobiło mi się jakoś tak ciężej na sercu. Podobnie było ze mną i Scorpiusem tylko, że oni faktycznie byli razem, a mnie Scorpius pocałował i zostawił bez słowa.
Nie miałam ochoty dłużej ich słuchać, więc wymyśliłam, że muszę iść do biblioteki i jak najprędzej opuściłam tą starą klasę. No i poszłam tam ze względu na to, że była blisko, a ja nie miałam co robić. Spotkałam tam Frivette, Edda i Cassidy z Lysandrem. Tych ostatnich to jeszcze rozumiem, ale Frii i Eddie? Co oni tam robili?
Zaciekawiona postanowiłam poznać ich tajemnicę. Mieli robić esej z Historii Magii, ale Parker zdradził mi, że Frivette czatowała na mojego brata. Westchnęłam przypominając sobie o tym jak razem ze Scorpiusem postanowiliśmy, że ich ze sobą spikniemy. Teraz będę musiała to zrobić sama. Oddaliłam się troszeczkę i schowałam za regał. Hugon, który wszedł właśnie do biblioteki miał jakąś taką zamyśloną minę. Zanim wlókł się Scorpius, na którego widok coś mnie ścisnęło. Opanowałam się jednak i zaczęłam gorączkowo myśleć. Co robić, co robić?
Dałam znak Parkerowi żeby przyprowadził do mnie Frivette. Ta dostojnym krokiem doszła do mnie mając nadzieję, że Hugo patrzy jak zgrabnie się porusza. Uśmiechnęłam się do niej i kazałam szukać pierwszej lepszej książki. Edd kiwnął głową uśmiechając się szeroko. Mądry Eddie wiedział co szykuję.
Ostrożnie zbliżyłam się do mojego brata i Scorpiusa. Zobaczyłam jego wzrok i zrozumiałam, że się domyślił. Kiwnął głową w moją stronę i uśmiechnął się lekko. Niby taki niewinny gest, a jak cieszy! Odetchnęłam głęboko i wróciłam do moich przyjaciół. Frivette miała akurat nos zanurzony w jakiejś książce. Pociągnęłam delikatnie Eddiego oddalając się tym samym trochę od regału. Scorpius nadszedł z drugiej strony gadając coś do Hugona. Kiwnęłam głową i razem z Parkerem zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. W ostatniej chwili walnęłam w górną półkę. Scorpius popchał lekko Hugona, który poleciał na Frivette. Naprawdę nie wiem kto był bardziej zaskoczony takim obrotem sytuacji. Spojrzeli sobie w oczy, a kilka książek spadło tuż obok nich.
Uśmiechnęłam się chytrze i pobiegłam z chłopakami do wyjścia. Frivette i Hugo mieli załatwiony szlaban na kilka godzin. Razem. Myślę, że taka okazja będzie dla nich dobra i że jej nie zmarnują.
Wybiegliśmy we trójkę z biblioteki słysząc jak Cohen wrzeszczy na Frii i Hugona. Pokiwałam zadowolona głową i spojrzałam kątem oka na Scorpiusa. Miałam nadzieję, że się znowu tak ładnie uśmiechnie, ale się przeliczyłam.
Odwrócił się bez słowa i skierował do Lochów.
- A więc ci nie powiedział. Szczerze mówiąc, nie dziwię się mu. Sprawa wygląda tak, że to nie jest wcale jego kuzyn tylko przyrodni brat - powiedziała. Wytrzeszczyłam ze zdziwienia oczy.
- Nie mówisz poważnie! - zawołałam.
- A właśnie, że mówię. Wujek Draco kiedy był w związku z ciocią Astorią miał jakiś tam mały romans. U nas w rodzinie było o tym głośno, ale nie wiesz jak się starał żeby Astoria mu wybaczyła choć i tak zrobiła to już wcześniej. Miłość jest ślepa, naprawdę. Zresztą Scorpius miał już pół roku więc nikt sobie nie wyobrażał ich rozwodu. Wszyscy o tym zapomnieli, a tu bam i pojawia się ta kobieta, Adele. W ręku trzyma małego synka i mówi, że wujek Dracon jest jego ojcem. Był wściekły, ale ciocia Astoria to naprawdę dobra kobieta. Przyjęła Adele do Malfoy Manor i pomogła jej trochę przy Narathielu. Poza tym kryli ją, bo była córką Selwyna i wszyscy myśleli, że jest pewna, gdzie znajduje się nowa siedziba śmierciożerców. Oczywiście, że wiedziała, ale nie było szans żeby sprzedała swojego ojca. Sama rozumiesz... Potem ich opuściła i znowu przyszła, ale ciotki Astorii nie było. Wujek Draco powiedział jej, że ma trzymać się z dala od jej rodziny. Nie chce mieć kłopotów, a jeśli potrzebuje pieniędzy to on da tyle ile ona potrzebuje. Ale Adele się wściekła i powiedziała, że Narathiel też jest jego synem, a potem zniknęła razem z małym. Scorpius widział się z nim potem kilka razy. Nie polubili się, zresztą Narathiel przypominał Scorowi o zdradzie ojca... Sama rozumiesz. Aż tu nagle pojawia się w Hogwarcie i ląduje w Slytherinie - powiedziała wzruszając ramionami. Zmarszczyłam brwi totalnie zaskoczona. Opowieść Nadine była nieco chaotyczna, ale łatwo można było wywnioskować, że oboje się nie cierpią, a także powód dlaczego miałam się nie zadawać z Narathielem.Scorpius go nie lubił, nie ufał mu i pewnie podejrzewał, że Narathiel pójdzie w ślady swojej matki.
Westchnęłam przeciągle i zjadłam obrzydliwie słodkiego pączka. Moja ciotka zawsze mi powtarza, że po zjedzeniu go wszystkie smutki opuszczają człowieka. A nieprawda! Przez to poczułam się jeszcze gorzej i tak jakoś jakbym przytyła z dwa kilo.
Posiedziałam jeszcze trochę z Nadine, ale rozmowa się jakoś nie kleiła, więc postanowiłam wrócić do dormitorium i zamęczyć się na śmierć. Tak, to dobry plan. Umrę z miłości do tego ćwoka, co ze mnie idiotkę robi. Może napiszą o mnie książkę? Fajnie by było tylko szkoda, bo bogactwo przeszłoby mi koło nosa...
Zatrzymałam się nagle i spojrzałam przed siebie. Na widok Gryzledy Marchbanks totalnie mnie zmroziło. Była na mnie strasznie cięta, więc dla swojego dobra postanowiłam się schować. Zrobiłam gwałtowny odwrót i wbiegłam do jakiejś starej klasy. Zaczęłam nasłuchiwać jej kroków. Szła korytarzem tupiąc jak jakiś zły nosorożec. Aha, pewnie jest zawiedziona, że ten nowy woźny Stanley nie jest tak urodziwy jak Filch. Odwróciłam się kręcąc głową z politowaniem i zastygłam bez ruchu. Wytrzeszczyłam do tego oczy i wydałam zduszony okrzyk.
Na końcu sali między zakurzonymi ławkami stał Albus Severus Potter. Nie sam, ale z dziewczyną. I na dodatek oboje całowali się! Nie podejrzewałam Ala o takie rzeczy, ale mniejsza o to. Dziewczyną, która została przez niego przyciśnięta do ściany okazała się być... Boże, Boże, Boże... Juliette Parkinson! Podskoczyłam w górę i wydałam z siebie jakiś dziwny dźwięk. Oboje obrócili się w moją stronę jak na komendę. Dziwne, że wcześniej mnie nie zauważyli.
Tupanie na korytarzu nagle ustało. Ruszyłam pędem przed siebie pociągnęłam zakochanych w dół. Chcieli coś chyba powiedzieć, ale spojrzałam na nich wzrokiem bazyliszka i kazałam siedzieć cicho.
I słusznie bo po chwili do środka weszła Gryzia. Rozejrzała się dwa razy po pomieszczeniu i wyszła bo najwidoczniej nie chciało jej się bawić w chowanego. No tak zapomniałam, że oprócz misji zjedzenia mnie, Marchbanks boryka się z tęsknotą za Argusem. Kiedy sobie wreszcie poszła, odetchnęłam głęboko i spojrzałam na dwójkę ślizgonów.
- No dobra, a teraz mówcie co to wszystko ma znaczyć - powiedziała z groźną miną. Albus zrobił się cały czerwony i zaczął się okropnie pocić. Julie też miała dziwną minę i uciekała przede mną wzrokiem. Normalnie jak dzieci. Złapałam się teatralnie za głowę udając, że ocieram niewidzialną łzę.
- To hańba dla naszej rodziny, Al - powiedziałam, a potem rzuciłam się na niego. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale ja przytuliłam go ładnie, a Parkinson podałam dłoń.
- Wiesz Albusie, widziałam ostatnio, że jesteś jakiś nieobecny, ale nie miałam siły cię szpiegować. Ale i tak się wydało! Co prawda Julie i ja nie zawsze się dogadywałyśmy. No dobra nienawidziłyśmy się, ale skoro sprawa się tak potoczyła to nie będę przeciwko wam tylko za. My młodzi musimy trzymać się razem. Skoro Juliette chce się z tobą męczyć to niech się męczy, a ty z nią i będzie dobrze! Tylko uważajcie gołąbeczk,i bo jak się nasze miejscowe plotkary o tym dowiedzą to będzie skandal. No, a teraz opowiadajcie jak to się stało! - zawołałam siadając na starym krześle. Oboje przetrawili moje słowa i zaczęli snuć opowieść jak to się nienawidzili, a potem coś do siebie poczuli. Zrobiło mi się jakoś tak ciężej na sercu. Podobnie było ze mną i Scorpiusem tylko, że oni faktycznie byli razem, a mnie Scorpius pocałował i zostawił bez słowa.
Nie miałam ochoty dłużej ich słuchać, więc wymyśliłam, że muszę iść do biblioteki i jak najprędzej opuściłam tą starą klasę. No i poszłam tam ze względu na to, że była blisko, a ja nie miałam co robić. Spotkałam tam Frivette, Edda i Cassidy z Lysandrem. Tych ostatnich to jeszcze rozumiem, ale Frii i Eddie? Co oni tam robili?
Zaciekawiona postanowiłam poznać ich tajemnicę. Mieli robić esej z Historii Magii, ale Parker zdradził mi, że Frivette czatowała na mojego brata. Westchnęłam przypominając sobie o tym jak razem ze Scorpiusem postanowiliśmy, że ich ze sobą spikniemy. Teraz będę musiała to zrobić sama. Oddaliłam się troszeczkę i schowałam za regał. Hugon, który wszedł właśnie do biblioteki miał jakąś taką zamyśloną minę. Zanim wlókł się Scorpius, na którego widok coś mnie ścisnęło. Opanowałam się jednak i zaczęłam gorączkowo myśleć. Co robić, co robić?
Dałam znak Parkerowi żeby przyprowadził do mnie Frivette. Ta dostojnym krokiem doszła do mnie mając nadzieję, że Hugo patrzy jak zgrabnie się porusza. Uśmiechnęłam się do niej i kazałam szukać pierwszej lepszej książki. Edd kiwnął głową uśmiechając się szeroko. Mądry Eddie wiedział co szykuję.
Ostrożnie zbliżyłam się do mojego brata i Scorpiusa. Zobaczyłam jego wzrok i zrozumiałam, że się domyślił. Kiwnął głową w moją stronę i uśmiechnął się lekko. Niby taki niewinny gest, a jak cieszy! Odetchnęłam głęboko i wróciłam do moich przyjaciół. Frivette miała akurat nos zanurzony w jakiejś książce. Pociągnęłam delikatnie Eddiego oddalając się tym samym trochę od regału. Scorpius nadszedł z drugiej strony gadając coś do Hugona. Kiwnęłam głową i razem z Parkerem zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. W ostatniej chwili walnęłam w górną półkę. Scorpius popchał lekko Hugona, który poleciał na Frivette. Naprawdę nie wiem kto był bardziej zaskoczony takim obrotem sytuacji. Spojrzeli sobie w oczy, a kilka książek spadło tuż obok nich.
Uśmiechnęłam się chytrze i pobiegłam z chłopakami do wyjścia. Frivette i Hugo mieli załatwiony szlaban na kilka godzin. Razem. Myślę, że taka okazja będzie dla nich dobra i że jej nie zmarnują.
Wybiegliśmy we trójkę z biblioteki słysząc jak Cohen wrzeszczy na Frii i Hugona. Pokiwałam zadowolona głową i spojrzałam kątem oka na Scorpiusa. Miałam nadzieję, że się znowu tak ładnie uśmiechnie, ale się przeliczyłam.
Odwrócił się bez słowa i skierował do Lochów.
No i proszę, proszę. Wreszcie dodałam ten rozdział. Strasznie długo zwlekałam, wiem. Ale jakoś tak trudno mi pisać wiedząc, że zaraz to opowiadanie skończę. :/ Co do 29 rozdziału to wyszedł mi on dość długi. Więc myślę, że będziecie zadowoleni.
Z góry przepraszam za błędy! Poprawię wszystko jutro. Dzisiaj nie mam już siły.
Z góry przepraszam za błędy! Poprawię wszystko jutro. Dzisiaj nie mam już siły.
Pozdrawiam!
Jeju weź.... nie chcę końca ;-;.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ciekawy. Wyjaśnij proszę dlaczego ten przydupas się nie odzywa do Rose???
Tam na końcu jest jedno niedomówienie
Wybiegliśmy we trójkę z biblioteki słysząc jak wrzeszczy na Frii i Hugona. Jak bibliotekarka, tak?
Al i Juli-uhuhuu fajnie ;3
Pozdrawiam, życzę weny i rozpaczam przed zakończeniem, Twoja Raini ^^
Ja też nie :c Wszystko w następnym rozdziale. Wiem, mój błąd. Dzięki, że mi powiedziałąś.
UsuńŚciskam!
Kiedy oni będą wreszcie razem :P Nie moge się doczekać ♡
OdpowiedzUsuńJuż niedługo <3
UsuńBardzo fajny rozdział. Kurczę, o co chodzi Scorpiusowi? Mam nadzieję, że dodasz szybko następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKolejny, już dodany :D
UsuńWreszcie nowy rozdział na Rose! Dawno mnie tu nie było dlatego cieszę się jak głupia. Akcja w bibliotece najlepsza. Niech Hugo ją pocałuje bo Frii zacznie wariować. ;P Zresztą ja już myślałam, że Scorpius coś powie Weasley a tu taki zawód ;( Rozdział możesz podzielić na dwa tylko niech będą szybko bo ja chce wiedzieć co będzie dalej. Weasley i ja za długo już czekałyśmy. A ty to masz takie ruchy ech :/ To końcówka mojego ulubionego opowiadania. Nie chcę dłużej czekać.
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz. Jakie ja tam mam ruchy. Szybkie w miarę ;c
UsuńStrasznie mi szkoda że to już końcówka. :C Strasznie fajnym dodatkiem do całego opowiadania były te fragmenty eseju o znajomych i rodzinie Rose. Nie wiem co chciałam tu napisać ( zapomniałam - co za mózg :D) Więc tylko daję znać że czytałam <3
OdpowiedzUsuńDziękuje. To wiele dla mnie znaczy.
Usuń♥