niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 24 - Wielkie porządki



          Oczekiwanie na list od wujka George'a było dla mnie zbyt uciążliwe. Myślałam tylko o tym jak razem ze Scorpiusem ozdobimy zamek głośnikami i sprzątniemy siedzibę radia. Te myśli tak mnie pochłonęły, że postanowiłam zrobić coś teraz, natychmiast. Inaczej eksplodowałbym z tego bezradnego czekania.
Pierwszym co przyszło mi do głowy to sprzątanie. Moja mama zawsze po kłótni z tatą z wielką zaciętością zaczynała sprzątać dom. Lepiej jej wtedy nie przeszkadzać, bo jak się przerwie, a mama na ciebie spojrzy to będzie się miało koszmary przez miesiąc.
Z poważną miną i krytycznym wzrokiem weszłam do dormitorium. Dziewczyny jak na komendę odwróciły głowę w moją stronę, zaciekawione moim nagłym przybyciem. Skinęłam na nie głową i odchrząknęłam głośno.
- Moje drogie panie, oficjalnie otwieram Dzień Sprzątania Dormitorium. Oczyścimy ten pokój ze wszelkich brudów. Nie będą nam one przysłaniać okna na świat. O nie! - krzyknęłam podnosząc do góry zwycięsko pięść. Dziewczyny spojrzały na siebie kompletnie zbite z pantałyku. Zmarszczyłam brwi i rzuciłam w Polly poduszką.
- No dalej, na co czekacie? - zapytałam. W tej samej chwili Sky zeskoczyła z łóżka i zaczęła ciągnąć za sobą Pollyanne. Niestety obie nie wykazały się refleksem, bo już po chwili stałam przy drzwiach dzielnie ich broniąc. 
- Jeśli teraz stąd wyjdziecie to możecie już nie wracać! - krzyknęłam dramatycznie grożąc im paluchem. Spojrzały na mnie jak na wariatkę, ale grzecznie zawróciły na swoje łóżka. Ha! Mój urok osobisty je powalił. I o to chodzi. 
Następnie spojrzałam na Cass i Frii, które zgodnie jęknęły przeraźliwie, ale oczywiście wstały. Zrobiłam zadowoloną minę i kiwnęłam na nie głową. Moje pozostałe dwie współlokatorki strasznie się ociągały, ale powiedziałam im że im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. No to wstały. Powlokły nogami i stanęły obok dziewczyn. Bez słowa wyciągnęłam zza szafki cały przenośny zestaw Pani Domu. Znajdowały się tam głównie ścierki, jakieś płyny, gąbeczki z narysowanym uśmiechem i wywalonym językiem, szmatki, wiaderko i kwiatowy odświeżacz. Rozdzieliłam zestaw wciąż zdumionym dziewczynom i uśmiechnęłam się.
- Różdżki w dłoń i... Do ataku! - wrzasnęłam. Dziewczyny wydały z siebie głośny ryk i rzuciły się w stronę swoich łóżek. Dzielnie pochyliłam się i świecąc różdżką, spojrzałam pod moje posłanie. Spojrzały na mnie... Zaraz, zaraz... dwa, trzy... cztery pary oczu! Wrzasnęłam głośno, natychmiast odskakując do tyłu. Spod łóżka wyleciały nagle dwa chochliki kornwalijskie. Zaczęłam machać szaleńczo rękami do dziewczyn. 
- Ratujcie się! Do kibla, szybko! - krzyknęłam dzielnie stawiając opór bestiom. Kiedy upewniłam się, że wszystkie już tam weszły, szybko dołączyłam do nich. Otarłam niewidzialny pot z czoła i jęknęłam. 
- Wiedziałam, że pod tym łóżkiem coś siedzi. Czasami nie mogłam przez to spać, ale nie spodziewałam się chochlików! - krzyknęłam zrozpaczona. 
- Kto wie co jeszcze skrywają te piekielnie otchłanie mroku... - wyszeptała nagle Cassidy. Wszystkie spojrzałyśmy na z trudem ukrywając przerażenie.
- Nie jest tak źle... - zaczęła niepewnie Polly. 
- No właśnie - dodała Sky kiwając gwałtownie głową. Frii pozostała jednak niewzruszona. Taka... Nieobecna?  Wytrzeszczyłam nagle na nią oczy.
- Nie mów mi, że umówiłaś się z Hugonen. - Panna Lacrett uśmiechnęła się radośnie. 
- Wiem, ja też się cieszę! - odparła piszcząc. Nagle w drzwi naszej łazienki coś grzmotnęło. Dzięki temu przypomniałyśmy sobie o grozie sytuacji, w której się znalazłyśmy. 
- Ty tu jesteś mózgiem, Rose. Wymyśl coś! - krzyknęła Cassidy chowając się w wannie. Podrapałam się po rudej głowie. 
- No dobra. A więc myślę, że... Trzeba wypchnąć kogoś, aby odwrócić uwagę chochlików. Może kogoś głupiego. Najwyżej jak zostanie ta osoba zjedzona to nie będziemy za nią tak bardzo rozpaczać - mruknęłam. Sky i Pola natychmiast wskazały na mnie swoje paluchy. 
- Ty! Nadajesz się doskonale do tego zadania. Zresztą to twój durnowaty pomysł z tym sprzątaniem i te chochliki zaprowadziły nas do takiego stanu. Idź tam i czyń swoje powinności - powiedziała nagle Sky. Spojrzałam na nią obrażona, a potem wyszłam na spotkanie z chochlikami. Na ich widok nogi się pode mną ugięły. Wyciągnęłam przed siebie różdżkę i zamarłam. Jakie zaklęcie działa na chochliki? O mój Boże, zostanę żywcem zjedzona we własnym dormitorium! Uklękłam czekając na ostateczny cios, kiedy ujrzałam mojego nietoperza w łapkach tych zbójców.
- Nocuś! - wrzasnęłam z mocą. Chochliki cofnęły się troszkę, a ja zaczęłam szarżować na nie z niebezpiecznymi ognikami w oczach. 
- Tylko nie mojego nietoperza! A kysz wredne potwory!!! - ryknęłam dopadając dwóch z nich. Wyrwałam im ze szponów mojego miśka i nagle to zobaczyłam. Dziurę na jego skrzydełku. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na chochliki ze straszną miną. 
- Zraniliście mojego Nocusia! - krzyknęłam machając na oślep różdżką. Zwierzaki spojrzały na siebie z minami winowajców, ale po chwili pospadały na łóżka. Zawołałam dziewczyny, które przyszły i pogratulowały mi mojego zwycięstwa. Pokazałam im nietoperza na co Polly zgodziła się łaskawie go naprawić jeśli ja pójdę i odniosę wujkowi Neville'owi chochliki.
Kiwnęłam gwałtownie głową i popędziłam do łazienki. Wyjęłam stamtąd średniej wielkości pudło i położyłam tam śpiących winowajców. Następnie wycięłam dziurki w ich dotychczasowym środku transportu i uśmiechnęłam się do dziewczyn. 
- Zaraz wracam! - krzyknęłam i wybiegłam z dormitorium. Kiedy biegłam przed zamek niespodziewanie przede mną wyrósł Scorpius. Pisnęłam głośno chcąc zahamować, ale za bardzo mi się to nie udało. Wpadłam prosto na niego. Widziałam w zwolnionym tempie jak moje pudełko podskakuje do góry. Rzuciłam się na Scorpiusa przygniatając go tym samym do ziemi. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale ja wygięłam się do góry i złapałam pudło. Westchnęłam z ulgą i położyłam je obok nas na ziemi. Zaczęłam się już gramolić żeby z niego zejść, kiedy zauważyłam pana Oswalda, nauczyciela od eliksirów. 
- Kochani! No co wy? Żeby tak na korytarzu? - zawołała ze śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale oblałam się rumieńcem. Pokręcił jeszcze głową i zniknął nam z oczu. Przeturlałam się szybko i rozłożyłam na środku korytarza. Malfoy przyczołgał się do mnie i uśmiechnął się. A ten co tak się szczerzy? 
- Powiesz mi co jest w tym pudełku, że ryzykowałaś moje życie, aby je złapać? - zapytał śmiejąc się. Zrobiłam ponurą minę. 
- Chochliki. Robimy z dziewczynami sprzątanie w dormitorium, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to zajrzałam pod łóżko. A one nagle wyleciały! A potem złapały Nocusia i zrobiły mu dziurę na skrzydełku to się wściekłam i je puściłam. No i teraz idę do wujka Neville'a. Oddam mu je i wracam do dormitorium - odparłam wzdychając. Scorpius niespodziewanie wyszczerzył się jeszcze bardziej. 
- Masz na myśli tego Nocusia co ci dałem na Halloween? - zapytał głupio. 
- No pewnie. A jakiego ja mogę mieć innego nietoperza, co? - odparłam. 
- Czyli go jeszcze trzymasz? Myślałem, że go dawno wyrzuciłaś - powiedział. Spojrzałam na niego marszcząc brwi z groźnym błyskiem w oku. - Ale skoro tak to się cieszę, że go masz - dodał szybko. Uśmiechnęłam się. Malfoy wstał szybko i wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Ujęłam ją i z jego pomocą szybciutko wstałam. Zaczęłam trzepać spodnie i bluzę, kiedy Scorpius podszedł do mnie i schował za ucho rudy kosmyk, które wydostał się z mojego warkoczyka. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Niespodziewanie znaleźliśmy się tak blisko siebie, że zaniemówiłam. O mój Boże, o mój Boże! Co ja teraz zrobię?
Na szczęście Scor cofnął się w porę, nieco zakłopotany. 
- Idziesz ze mną do Neville'a? - zapytałam przerywając głuchą ciszę, która nagle zaległa na korytarzu. Kiwnął głową i podniósł pudełko, a potem mi je podał. Usłyszałam nagle czyjeś kroki. Złapałam Scorpiusa za rękę i pociągnęłam go do przodu. 
- Chodź bo zaraz przyjdzie tu Oswald i znów będzie robił nam jakieś aluzje - powiedziałam szybko i trzymają w ręku pudełko pobiegliśmy przed siebie. 
Na moje szczęście wujek Longbottom był w swoim gabinecie. Siedział w fotelu i rozmawiał z roślinką, która stała na parapecie. Ja i Scor uśmiechnęliśmy się do Manfreda i przywitaliśmy się zgodnie. Neville pokiwał w naszą stronę głową na przywitanie. Bez zbędnych ceregieli położyłam na jego łóżku pudełko z chochlikami. Wujek spojrzał na mnie niezmiernie zdumiony, posyłając mi nieme pytanie skąd je mam.
- Zalęgły się pod moim łóżkiem - odparłam rozbawionym tonem.
- Nie wiem jak to możliwe Rose, ale wolę nie wiedzieć - odparł kręcąc głową z politowaniem. Uśmiechnęłam się na pożegnanie, a potem wyszliśmy razem ze Scorpiusem z gabinetu. Malfoy odprowadził mnie aż do portretu Grubej Damy. 
- Nadal nie ma odpowiedzi od pana Weasleya? - zapytał na odchodne. Zrobiłam zbolałą minę. 
- Niestety nie - odparłam wzdychając. Scorpius kiwnął głową a potem pstryknął mnie palcem w nos.
- W takim razie lecę grać z chłopakami w karty. Miłego sprzątania! - zawołał na odchodne. Pomachałam mu na pożegnanie.
Kiedy znalazłam się wreszcie w dormitorium podbiegłam do dziewczyn. Polly załatała skrzydełko Nocusia z doskonałą perfekcją. Podziękowała jej uradowana, kładąc nietoperza pod kołdrą. 
Kolejne godziny minęły nam bardzo szybko. Wysprzątałam swoje łóżko i poszłam pomagać dziewczynom. W którymś momencie podeszłam do łóżka Frivette, która była już myślami na randce z Hugonem. Pisnęłam nagle cofając się do tyłu. Z łóżka wyleciała stara czerwona skarpetka w truskawki. Zaczęła dziwnie buczeć i spojrzała na mnie. 
- Na Merlina! Ta skarpeta chce mnie ugryźć! - wrzasnęłam ze zgrozą. Uratowała mnie jednak Sky, która rzuciła w nią grubą książką. Biedaczka pisnęła przygnieciona ciężarem. Cassidy szybko podbiegła i odrzuciła książkę, a potem krzywiąc się z obrzydzenia zapakowała ją w folię. Frii uśmiechnęła się nagle wyrwana z transu. 
- No proszę! Szukałam jej jak byłam w pierwszej klasie i nigdy jej nie odnalazłam. A ona leżała sobie tak zwyczajnie pod łóżkiem - powiedziała z uśmiechem.
- Idź ją wyrzuć - mruknęła Cass oddając jej zgubę. Frivette ociągała się jak mogła, ale wykonała jej polecenie. Kiedy wszystko już wysprzątałyśmy, nawet łazienkę, zebrałyśmy się grupką na środku pokoju. Nasze dormitorium wyglądało wspaniale. Lśniło czystością i pachniało kwiatami. Uśmiechnęłam się radośnie i spojrzałam na dziewczyny. 
- Zadanie wykonane! - krzyknęłam na co wszystkie zaśmiały się i przybiłyśmy sobie piątki. To sprzątanie sprawiło, że nie patrzyłam już na Sky i Pollę jak na idiotki. Ja i moje przyjaciółki jakoś nigdy za nimi nie przepadałyśmy, ale teraz okazało, że są naprawdę fajne. 
- Idę pierwsza do łazienki! - wrzasnęłam nagle i ruszyłam pędem w stronę drzwi. Dziewczyny zwróciły się nagle w moją stronę, sprawiły, że upadłam na podłogę i tupiąc niczym jak stado wściekłych hipogryfów we cztery wepchały się do toalety zamykając za sobą drzwi. Zrobiłam obrażoną minę. 
- Niewdzięcznice! - krzyknęłam za nimi wychodząc z dormitorium. Następnie wparowałam do pokoju Eddiego i Freda, krzyknęłam głośne cześć, a potem wpakowałam się do ich łazienki. Wyszłam z niej jakieś kilkanaście minut później z ręcznikiem na głowie i piżamą na sobie. 
Oboje spojrzeli na mnie zdumieni i ryknęli głośnym śmiechem.



Znowu się spóźniłam. Wybaczcie! Ale te święta strasznie mnie rozleniwiły. Teraz czas spędzam głównie na czytaniu mojej ukochanej Trylogii Czarnego Maga, a w wolnych chwilach myślę jak polegnę na teście z matmy. Zresztą mój internet ostatnio się buntuje i chodzi wolniej niż ślimak. Wolę więc zająć się czymś innym, bo jeśli nie to rozwalę mój modem. Mam dość. Ja chcę internet bez ograniczeń! XD
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. PIERWSZA
    supper rozdział
    ~Wiki Kluge 🐍

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Taki... sympatyczny i wesoły xd. Czekam na kolejny, jestem ciekawa co będzie dalej z Radiem Hogwart. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje. Cieszę się, że się podobał ;)

      Usuń
  3. Hahahahahhaahahaha, Rose mój miszcz <3 Boże uwielbiam cię za te jej głupie pomysły. Chociaż sprzątanie było dobre, ale to jak ratowała Nocusia! I ten ich upadek na korytarzu. Gęba od razu mi się zaczęła szczerzyć. Żyć, nie umierać normalnie! Ale nadal nie mogę uwierzyć, że one tam taki syf miały. Chociaż gdybym ja miała się wziąć do sprzątania mojego pokoju to i chochliki mogłyby wylecieć ;p Czekam na następne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło! :D Szczerze mówiąc to inspiracją do tego rozdziału był wrzask mamy, która kazała mi posprzątać mój bajzel w pokoju. Tak mi się nie chciało aż napisałam rozdział i od razu poleciałam po ścierkę! Widok miny mojej mamy - bezcenny.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Uwielbiam te twoje pomysły :p "Przeturlałam się i rozłożyłam na środku korytarza. Malfoy przyczołgał się koło mnie i uśmiechnął się. A ten co tak się szczerzy? " Ten fragment moim skromnym zdaniem najlepszy. ;-) Chcę więcej Rose i Scorpiusa.;d Omg, nie mogę się już doczekać ich pocałunku! Mam nadzieję, że to niedługo bo już trochę sobie czekam. Ale znając ciebie pewnie jeszcze trochę będzie trzema wytrzymać. ;/ No nic musze się uzbroić w cierpliwość.
    aliceannne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim tam skromnym zdaniem. Skromnisia się znalazła ;p No jeszcze trochę naprawdę ;) Chociaż... No sama zobaczysz!
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny