poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 23 - Radio Hogwart

Fleur Clarise Weasley

Ciocia Flegma to... Flegma. To znaczy nie żebym jej jakoś nie lubiła, czasami jest nawet naprawdę fajna, ale nie znoszę, kiedy wypytuje mnie o to, czy mam chłopaka. I ten jej brak zdziwienia, kiedy słyszy, że go nie mam. Poza tym pierniczki, które do nas zawsze przynosi wcale nie są jej roboty, tylko kupowane. 
Jest dobrą słuchaczką i daje świetne rady (głównie w sprawach sercowych). Potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Potrafi też świete triki jeśli chodzi o makijaż. Z brzydkiego kaczątka w godzinę może wyczarować pięknego łabędzia! 
Fleur jest bardzo ładna. Urodę odziedziczyły po niej Victoire i Dominique, Louis poszedł raczej w ślady wujka Billa. W sumie nawet gdyby nie ten urok willi, myślę, że i tak wyglądałaby przepięknie.



Fragment z eseju Roseanne Stelli Weasley



         Nadine Dave dopadła mnie przy schodach. Zręcznie unikałam jej przez cały dzień, bo wiedziałam, że chce ze mną pogadać. Oczywiście o Scorpiusie, w końcu to jego kuzynka. Nie wiem dlaczego, ale na myśl o tej rozmowie ściskało mnie coś w brzuchu i choć wolałam mieć to za sobą to nie mogłam od tak podejść do Nadine i zapytać się, co chciała. Dlatego też przez cały dzień czułam się jak jakiś złodziej, który unika przed wymiarem sprawiedliwości.
Tak jak mówiłam wcześniej, Nadine dopadła mnie przy schodach. Na chwilę straciłam ją z oczu i byłam pewna, że poszła do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Dlatego z gracją oparłam się o poręcz i zaczęłam wymachiwać rękoma chcąc wytłumaczyć coś Frii. Dave, która sprytnie schowała się w tłumie podeszła do mnie i powiedziała wesołe cześć. O mało zawału nie dostałam, kiedy rozpoznałam jej głos. Mechanicznie zaczęłam rozglądać się za kryjówką czy czymś takim, ale ona pokiwała tylko groźnie palcem i pociągnęła mnie za rękę. A potem, o zgrozo, przytuliła mnie z całej siły!
Zupełnie zaskoczona, dałam jej się wyściskać. Zapamiętacie sobie, że jeśli człowiek jest chudziutki i wygląda na słabego to ma więcej siły niż dwa duże słonie. Poważnie mówię! Nie wiem skąd się u Nadine ta siła wzięła, ale miała ją i to naprawdę dużo, bo prawie zmiażdżyła mi plecy. To było straszne przeżycie ze względu na to, że Dave była mojego wzrostu, ale taka chudziutka... Nogi i ręce jak patyki, a o brzuszku nie wspomnę, bo w ogóle go nie miała. Skąd ona wzięła tą siłę? Pakuje, czy co?
Kiedy wreszcie Nadine się ode mnie oderwała, była cała uśmiechnięta. Promieniowała, słowo daję! Aż się zdziwiłam skąd u niej tyle ciepła i życzliwości. 
- Dzięki Rose, że byłaś ze Scorpiusem, kiedy cię potrzebował. Ja naprawdę próbowałam robić wszystko, żeby się uśmiechnął po śmierci dziadka, a on nic. A jak ciebie tylko zobaczy to od razu szczerzy się jak głupi - powiedziała. Aha. No to przynajmniej wyjaśnia ten nagły wybuch uczuć do mojej osoby.
- No wiesz, taki mój urok - odparłam w końcu i obie zachichotałyśmy. Podałyśmy sobie jeszcze rączki i oficjalne się zapoznałyśmy, a potem poleciało już z górki. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim, a szczególnie o Scorpiusie. Nadine okazała się świetną dziewczyną, aż sama się zdziwiłam. Głupio mi się zrobiło, że tak przed nią uciekałam, ale ona tylko machnęła na to ręką. Powiedziała mi, że zdziwiłaby się, gdybym nie uciekała.
Kiedy przyszedł Malfoy i chciał zabrać ze sobą Nadine, ta dzielnie stawiała opór. Dzięki temu przegadałyśmy jeszcze pół godziny. Scorpius nudził się jednak straszliwie i ziewał co chwilę. Żal mi się go zrobiło, więc umówiłam się z panną Dave na wieczorną wyżerkę w kuchni (przyznaję, że moją ukrytą intencją było to, aby nabrała trochę ciała, no bo jak można być tak chudym?!) Zrobiłyśmy misia na pożegnanie (tym razem nie bałam się jej przytulić), a następnie rozeszliśmy się w swoje strony. Scorpius puścił mi na odchodnym perskie oko i tyle go widziałam. 
Kiedy zapytałam jakiegoś chłopaka, idącego właśnie korytarzem, która jest godzina, wbiłam w niego zdumione oczy. Przegadałam z Nadine dwie i pół godziny! Dzikim galopem popędziłam w kierunku Wieży Gryffindoru. Po drodze niestety napatoczyłam się jednak na Filcha albo wpadłam, jak kto woli. Zrobił się cały czerwony i wymierzył we mnie swojego wstrętnego palucha. Błysnęłam mu przed oczami bialutkimi zębami i tyle mnie widział. Pamiętajcie kochani, że najważniejsze to działać szybko i z zaskoczenia.
Kiedy dotarłam do Pokoju Wspólnego byłam już nieźle zmęczona. Opadłam wyczerpana na kanapę przy której stłoczyła się większość mojej bandy. Z przyjemnością słuchałam jak Cassidy wścieka się na Edda, który bezczelnie schował jej gumkę do włosów w kieszenie spodni. Ile się biedulka nawrzeszczała! Parker, mądrala, powiedział jej, że jak chce to może sobie sama ją wziąć. Najwidoczniej myśl o włożeniu ręki do jego spodni, gdzie mogło znaleźć się po prostu wszystko była za bardzo odpychająca. Głośno pochwaliłam jej wybór. Lepiej poświęcić gumkę niż grzebać w tym śmietniku. 
Jakiś czas później przyszedł Fred, niezwykle zmęczony. Opadł całym swoim cielskiem na kanapie obok mnie i pokręcił z niesmakiem głowa. 
- Wiecie co? Mam dość, normalnie dość! Te tablice ogłoszeń są beznadziejne. Wczoraj Marchbanks wywiesiła kartkę, że ci co chcą poprawić ocenę z ostatniego eseju mają przynieś nowy na dzisiaj. Ktoś jednak zabazgrał całą kartkę i wyczytałem, że ma być dopiero na za tydzień. Toteż nic się nie martwiąc poszedłem na lekcje. I co? Okazał się, że ktoś specjalnie zapisał złą datę. I to nie jest pierwszy raz. Zresztą ta tablica to same zdjęcia i karteczki imion ludzi wyznających sobie miłość. Jakby nie mogli tego zrobić jak  normalni ludzi. Podejść do wybranki swojego serca i spoglądając w oczy wyznać jakim wielkim pałają do siebie uczuciem... A nie tak jak jakieś, no nie wiem, mutanty, albo coś... - mówił Freddie niezwykle zdenerwowany. Ucięłam mu szybko żeby nie zaczął gadki o miłości. Coś mu ostatnio odbiło. Nie miał żadnego nowego kryminału, więc żeby zamknął paszczę dałam mu jeden z moich romansów. Przeczytał go w ciągu dwóch godzin i chciał więcej. Ludzie romansoholik, a nie facet!
Wszystko jednak co powiedział było prawdą, prawdą i tylko prawdą, więc zastanowiłam się nad tym głęboko. Problem z tablicami ogłoszeń był bardzo rozpowszechniony i w każdym Domu były takie problemy. Gdyby mieć tu takie coś co mają mugole... Radio? A tak, tak radio... 
Nagła myśl uderzyła do mojej głowy niespodziewanie. Przecież moglibyśmy założyć radio! Tutaj, w Hogwarcie! Wszystkie ogłoszenia wyczytywane byłyby wieczorem tylko zmiany hasła tkwiłyby na tablicy. Ich wyjątkowo nikt nigdy nie rusza, bo wszyscy wiedzą, że w przeciwnym wypadku zarobiią za to szlaban u McGonagall do końca roku szkolnego. A tego nikt bowiem nie chciał, więc łapki trzymali z daleka. 
Mój pomysł był szczerze mówiąc genialny. No bo... Dlaczego nie? Mruknęłam w stronę Freda i pozostałych przyjaciół, że może rozwiążę ten problem i wybiegłam z Pokoju. Gruba Dama jak to na nią przystało, nie byłaby sobą, gdyby nie wrzasnęła na mnie jaki ja przykład daję biegając jak wariatka. Wyszczerzyłam do niej zęby i pognałam dalej na sto procent pewna, że zacznie zaraz swoją tyradę o dzisiejszej młodzieży. Uwierzcie mi, lepiej jej unikać. Jak się rozkręci to tylko gada i gada i przestać nie może.
Moim celem była oczywiście Kamienna Ściana. Zaczepiłam jakiegoś ślizgona, który spojrzał na mnie niechętnie. Poprosiłam go, aby przekazał Scorpiusowi, że czekam przed wejściem, ale ten prychnął tylko pod nosem. 
- Czyli chcesz dostać szlaban? - zapytałam unosząc brwi. On również uniósł swoje. I tak staliśmy mierząc się na spojrzenia, ale wiecie jak jest. Gryfoni górą i te sprawy dlatego ślizgon szybko się poddał i wszedł do środka. Podskakiwał mi będzie, wężuś jeden. Niedoczekanie! 
Scorpius pojawił się chwilę później. Był najwyraźniej rozbawiony metodą moich działam. Normalnie dostałby sójkę w bok, ale nie dzisiaj.
- Dobra, zamknij paszczę i przestań rżeć jak koń. Wymyśliłam dzisiaj super, hiper, odlotowy pomysł. Możemy założyć... Tararara... Tararara... Radio Hogwart! - krzyknęłam entuzjastycznie. Malfoy spojrzał na mnie zaciekawiony. 
- A po co ci radio szkolne? - zapytał nagle.
- No jak to po co? Wszystkie ogłoszenia moglibyśmy czytać przez radio właśnie. I zrobilibyśmy na przykład w soboty kącik wiedzy, kącik zdrowia, kącik głupoty. Informowalibyśmy o jakichś balach, wyjściach do Hogsmead. To byłoby świetne! Wymyślilibyśmy sobie jakieś przezwiska. Nauczyciele nie wiedzieliby, że to my! - wołałam zachwycona nad własnym geniuszem i swoim iście wspaniałym planem. Malfoy stał tylko i nic się nie odzywał. Zirytował mnie tym strasznie. 
- A komu jeszcze powiedziałaś o tym radiu? Że mógłby w nim działaś? - zapytał zamyślony. Nachmurzyłam się strasznie. Cały mój entuzjazm wyparował w jednym momencie. 
- Nikomu. Jesteś pierwszą osobą. Pomyślałam, że byś się nadawał do gadania przez mikrofon razem ze mną. I ogólnie pomyślałam, że ci się spodoba, ale jak nie to... - odwróciłam głowę i ruszyłam w stronę Wieży. Nagle Malfoy złapał mnie za rękę. 
- Oj nie bocz się na mnie, Rose! Jestem zaszczycony, że to mi pierwszemu powiedziałaś o swoim genialnym pomyśle. Chodź ze mną do kuchni. Tylko poczekaj wezmę jakąś kartkę i zapiszemy na niej pomysły. Co ty na to? - zapytał uśmiechając się.
- Jak na lato! - krzyknęłam przybijając z nim piątkę.

* * *

Najedzeni, pełni pomysłów i w ogóle poszliśmy wysłać list. Napisałam do wujka George'a o moim pomyśle. Ufałam mu bezgranicznie dlatego byłam pewna, że nie powie rodzicom i załatwi nam magiczne części do naszego radia. W pierwszy skład miały wchodzić głośniki. Razem z Malfoyem postanowiliśmy już, gdzie każdy z nich umieścimy. Sama przygotowałam zaklęcie niewidzialności. Oboje uznaliśmy, że takie głośniki na korytarzach wzbudziłyby ogólne zainteresowanie dlatego trzeba je ukryć. Formułkę zaklęcia znałam doskonale, więc akurat z tym nie byłoby najmniejszych problemów. 
Inna sprawa to miejsce, gdzie nasze radio miałoby się mieścić. Oboje ze Scorpiusem główkowaliśmy ile wlezie, ale nic sensownego nie przyszło nam do głowy. Z początku mieliśmy użyć Pokoju Życzeń, ale jakby się tak nad tym zastanowić to to miejsce nie pasowało. Potrzebny nam był własny przytulny kącik, gdzie moglibyśmy w spokoju nadawać. 
Wracając z Sowiarni uderzyła mnie dziwna myśl. Gdzie w Hogwarcie znajdował się strych? Zapytałam o to Malfoya, ale nie wiedział. Oboje niczym para detektywów w akcji weszliśmy na siódme piętro i zaczęliśmy tropić. Pierwsza myśl padła na to, że schody są niewidoczne. Druga myśl, że może otwiera się za pomocą ukrytego przycisku w portrecie. Nieźle się przy tym namęczyliśmy, ale było warto. Kompletnie zrujnowana, zmęczona i bez chęci do życia  oparłam się o jeden z portretów. Przedstawiał grubego pana, który smacznie sobie spał z nosem umazanym w czekoladzie. Nagle jego portret rozsunął się. Ostrożnie zajrzałam do pomieszczenia, które zasłaniał. Było tak malutkie jak kącik na miotły. Zaczęłam po omacku szukać klamki, albo czegoś w tym stylu i... Znalazłam! Wejście się otworzyło, a ja ciągnąc Scorpiusa za rękę weszłam do środka.
Strych był... Strychem. Straszny, ciemny i ponury, o. Razem ze Scorpiusem zapaliliśmy różdżki i z pewnymi minami ruszyliśmy na przód. Walało się tam wiele rzeczy, głównie jakichś starych rupieci. W jednej kupce rozpoznałam nawet dwa pudła pochodzące z Magicznych Dowcipów Weasleyów. Ciekawe. 
Kiedy rozglądałam się tak dookoła, Malfoy znalazł kolejne drzwi. Otworzyliśmy je na trzy i uśmiechnęliśmy się do siebie. Pomieszczenie było puste nie licząc starych ławek i krzeseł. Musiała tu być kiedyś klasa, ale widocznie z niej zrezygnowano. Wszędzie walały się ogromne pyły kurzu. Złapałam za świecę stojącą przy drzwiach i zapaliłam ją różdżką. 
Scorpius pokiwał głową z zadowoleniem. 
- Miejsce jest świetne! - zawołał. Przyznałam mu rację, uśmiechając się promiennie. Blondyn na chwilę się schylił i wziął z ziemi pyłek kurzu. A potem podszedł do mnie i rzucił nim we mnie.
- A masz! - krzyknął niczym wojownik. 
Nasz śmiech potoczył się echem po całym strychu.


Naprawdę ja nie wiem co mi do tej głowy strzeliło ale okej. Będzie Radio Hogwart! Ogółem to powiem, że takie coś przyśniło mi się i to dało mi kopa do napisania tego rozdziału.
A za błędy przepraszam, poprawię wieczorkiem, bo zaraz muszę iść. Pierniczki same się nie zrobią! :D

8 komentarzy:

  1. Ale fajne! Jestem ciekawa co dalej z tym radiem. Dodaj szybko następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! Postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu :D

      Usuń
  2. HAHAHAAH XD Ledwie zaczęłam czytać rozdział i już mam głupawkę. Jak ty to robisz? :D "Jest strasznie sztuczna i myśli, że ja nie wiem, że te pierniczki co mi daje są kupowane. Ale ja ją przejrzałam i to dawno! Nie jest taka sprytna jak jej się wydawało." kocham, wielbię, kocham, wielbię ♥ No i twój pomysł na Radio Hogwart - też kocham XDXD założę chyba jakąś grupę twoich fanów :D crystalethnators
    Weesołych Świąt i smacznego w końcu dzisiaj wigilia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, jakoś tak samo wychodzi :D Ale dziękuje, dziękuje nawet nie wiesz jak mi miło. Szczerze mówiąc ja też go kocham :D Lol, skromnisia ze mnie :p ahahahahaha, i co jeszcze? zresztą, omg jak to brzmi? xd
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  3. Kocham Freda, ohohoohho. Więcej scen z moim romansoholkiem i kryminałoholikiem proszę ślicznie :) Znajdź mu jakąś fajną laskę dobra? Chyba że mnie jakoś przeniesiesz do opowiadania ;D Ach, te święta. Pomarzyć to ja sobie mogę ;p Co do Radia Hogwart również jestem na tak. Nie wiem jeszcze czy mam rację, ale może to będzie miało jakiś związek z Rudolfem itp. A jeśli nie to ty i tak coś ciekawego wymyślisz :)
    aliceannne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go kocham, jeej :D Postaram się, ale nic nie obiecuje kochan :D Gdyby się dało... To bym sama się przeniosła ahahaha XD Hm, hm no zdradzić nie mogę, ale jeszcze wszystkiego się dowiecie :) Mam nadzieję, że ten wątek mi wyjdzie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Uwielbiam te genialne pomysły Rose. No naprawdę! W ogóle pisanie tego opowiadania w pierwszej osobie jest świetnym pomysłem. Stworzyłaś świetną zabawną postać z masą pomysłów i świetnym humorem! :-) Do tego są te wszystkie śmieszne i słodkie momenty ze Scorpiusem Malfoyem. Ach... Uwielbiam go i cieszę się, że nie zrobiłaś z niego jakiegoś mrocznego emo. Chłopak umie się bawić i co najważniejsze zadaje się z Weasleyami i Potterami! :p Pokazałaś tutaj, że po latach Slytherin i Gryffindor za sprawą dzieci Świętej Trójcy potrafiły się zebrać i zacząć ze sobą rozmawiać a w przypadku Rose i Scorpiusa nawet zaprzyjaźnić. Wątek z Radiem Hogwart jest bardzo intrygujący. Mam masę myśli do czego może się to przydać. A może do niczego? Może to tylko jeden z elementów aby przybliżyć do siebie bardziej tą zakręconą dwójkę? No cóż chyba mam nadzieję na to drugie. Od pierwszego rozdziału wyczekuję wytrwale ich pocałunku ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje za tak miły komentarz. Powiem szczerze, że na początku trudno mi było w tej osobie pisać miałam zamiar całkowicie to zmienić i pisać w trzeciej osobie bo do tego się przyzwyczaiłam, ale na szczęście tego nie zmieniłam. I wiesz co? Nawet nie miałabym serca zrobić z niego emo boya. Zawsze go sobie wyobrażałam jako uśmiechniętego, zwariowanego blondyna niepodobnego w ogóle do rodziców :D Rzeczywiście. Chciałam pokazać, że Hogwart już nie jest taki jak dawniej i era Młodego Pokolenia dała od siebie co nieco. Jeszcze raz dziękuje za tak miłe słowa.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny