poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 19 - Na pomoc Frivette (cz.3)

Roxanne Judith Weasley

Moja mała kuzyneczka Roxi  Małą Landrynką i Różową Apokalipsą. Mimo że jest już na trzecim roku nadal bawi się laleczkami ze swoimi nieodłączonymi kompankami - Mandy i Kelly. Uwielbia męczyć mnie przede wszystkim, jak i resztę Weasleyów. Dla nieznajomych wydaje się być aniołkiem, co oczywiście jest jednym wielkim kłamstwem, bo tak naprawdę drzemie w niej Różowy Wojownik. Na jej widok najlepiej zwiewać i pod żądnym pozorem nie wolno być miłym. W innym wypadku przyczepi się do ciebie i zagłaszcze na śmierć. Osobiście tego nie polecam. 
Ma długie, czarne włosy, duuuże zęby i nie odziedziczyła piegów po wujku, szczęściara. 
Imię Roxanne dostała po jakiejś ulubionej koleżance cioci Angeliny, która zawsze (bez względu na wszystko!) ubiera się na różowo (i wygląda przy tym bardzo zabawnie, bo ma już ponad czterdziestkę na karku). Drugie imię - Judith - wybrał wujek George po jakiejś sławnej aktorce (o której nikt z rodziny nie słyszał), jednak nie chciał zdradzić w jakich filmach zagrała. 
Mogę się tylko domyślać...


Fragment z eseju Roseanne Stelli Weasley.


          W uszach cały czas dudnił mi ryk tych bestii i ich ciepły oddech na plecach. Razem z Malfoyem znaleźliśmy schronienie w jakiejś małej grocie. Wejście było niewielkie dzięki czemu mieliśmy pewność, że nie dostaną się do środka. Jednak to nie mogło ich przez długi czas powstrzymać. Z pewnością już zaczęli nas tropić, a kiedy dojdą po śladach aż tu, to rozwalą tą małą jaskinię i będzie po nas.
Malfoy w kółko, niezwykle mnie przy tym irytując. Jedna z kul, którą wyczarowałam kilka godzin wcześniej teraz wypełniała całą grotę przyjemnym ciepłem. Byliśmy w okropnej sytuacji. Choć słowo okropnej to chyba mało powiedziane...
Scorpius w końcu się zmęczył i klapnął na ziemię tuż obok mnie. Przez chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy, a potem Malfoy nagle spojrzał mi w oczy.
- Wiesz, co? Perspektywa śmierci nie jest taka straszna biorąc pod uwagę, że nie jestem tutaj sam, tylko z tobą - powiedział wesoło, łapiąc mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam. Naprawdę nigdy w życiu nie pomyślałabym, że coś takiego się wydarzy. Że ja i Scorpius zostaniemy przyjaciółmi. Choć z początku nie traktowałam tego zbyt poważnie. Byłam pewna, że zaraz się pokłócimy i wszystko wróci do normy. Jednak tak się nie stało. Zamiast tego codziennie na nowo zaczęłam odkrywać zalety Malfoya. Tysiące zalet, o których nigdy nie miałam pojęcia.
- Wiesz co, Rose? Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za tą akcję na Halloween... - mruknął po chwili ze spuszczonym wzrokiem. Zaśmiałam się cicho.
- Daj spokój! Już dawno o tym zapomniałam. I nie, nie mówię tego, abyś poczuł się lepiej. W tamtej chwili myślałam, że cię zamorduję i posiekam na kawałki! Ale na szczęścia mi przeszło. Zresztą kilka dni później i tak mało kto o tym pamiętał. Ja natomiast chyba powinnam cię przeprosić za te różowe włosy - powiedziałam z iście szatański uśmieszkiem. Scorpius ryknął w odpowiedzi niepohamowanym śmiechem.
- O tak, to ci się udało! Kiedy zobaczyłem te włosy, myślałem, że w życiu nie wyjdę z dormitorium. Zresztą ryczący na cały głos Hugon wcale mi nie pomagał. Hej, a pamiętasz jak w piątej klasie stoczyliśmy bitwę na jedzenie w Wielkiej Sali...? - wspominając stare dobre czasy, siedzieliśmy zaśmiewając się w najlepsze z tych wszystkich przygód, które przez lata zażartych kłótni wiele się nazbierało.
Nagle usłyszałam dziwne poruszenie. Rozejrzałam się czujnie dookoła, ale nikogo nie dostrzegłam. To pewnie z zewnątrz, pomyślałam z westchnieniem kierując wzrok w stronę wyjścia z groty. 
- Hej, mgła już całkiem opadła! - zawołałam nagle zrywając się z miejsca. Scorpius spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się szeroko.
- A więc jeszcze nie wszystko stracone! - krzyknął. Zaczęliśmy się szybko zbierać. Musieliśmy wymyślić jakiś plan, co zrobimy, gdy te bestie znowu nas zaatakują. Bo do tego, że to zrobią, byliśmy w stu procentach zgodni. Sytuacja była jednak nieco rozpaczliwa, w końcu mieliśmy tylko jedną różdżkę, ale Scorpius powiedział, że damy sobie radę. A ja mu uwierzyłam.
- Wiesz co? Najlepiej będzie jak zostanę przynętą. Bestie pobiegną za mną, a ty je załatwisz od tyłu. W razie, gdyby coś poszło nie tak wracaj tutaj, a jeśli nie będziesz w stanie to biegnij najszybciej jak potrafisz przed siebie. Tylko za żadne skarby świata nie wracaj się po mnie, jasne? Obiecaj. Obiecaj mi to, Rose - powiedział z powagą. Widząc jego groźny wzrok kiwnęłam głową. Nie chciałam się kłócić, nie w takiej sytuacji, choć gdyby zaistniała taka sytuacja zlekceważyłabym tą głupią przysięgę. Nigdy w życiu nie zostawiłabym go samego. Za nic. 
Na odchodne, Scorpius przytulił mnie szybko i życząc nam obojgu szczęści, wyszedł z naszego schronu. Wzięłam głęboki oddech czując jak ręce mi się drżą. Wszystko będzie dobrze, Rose. To tylko kolejny mecz quidditcha. Bestie to tłuczki, wyjście z Zakazanego Lasu to znicz, a Scorpius... Scorpius to sojusznik.
Nagle usłyszałam ryk.
Zaczęło się. 
Wystawiłam lekko głowę. Trzy rosłe zwierzęta poruszały się wolno w kierunku Malfoya. Scorpius cały czas poruszał się do tyłu zwracając całą uwagę na siebie. Widząc jego wzrok, mówiący, że mogę już wyjść, starałam się jak najciszej podążać za nimi. Ktoś kto patrzyłby na nas z boku uznałby, że z pewnością jesteśmy szurnięci. Uśmiechnęłam się na tą myśl i mimo naprawdę poważnej sytuacji z trudem opanowałam śmiech.
Malfoy prowadził ich powoli do pułapki, którą rozstawił kilka minut wcześniej. Kiedy biegliśmy do naszego schronu o mało nie wpadł w tą dziurę. Była szeroka, zakryta liśćmi. Nie była zbyt głęboka, ale jeśli tam utknie będziemy mieli trochę czasu na ucieczkę.
Scorpius wciąż cofał się powoli, kiedy dwie bestie zatrzymały się nagle i jedna z nich wysunęła się na przód. Tego nie wzięliśmy pod uwagę, bo sądziliśmy, że będą iść obok siebie. Malfoy próbował jakoś ratować sytuację, ale zwierzę, które widocznie nimi przewodziło wpadło w pułapkę. Dwa pozostałe wydały z siebie głośny ryk i popędziły na Scorpiusa.
O nie!
Spanikowana, podbiegłam bliżej i wyszeptałam cicho formułkę zaklęcia, które jako pierwsze przyszło mi do głowy. Podniosłam w ten sposób kamień, który stał niedaleko Malfoya i wycelowałam nim w zwierzę. Nie byłam z tego zadowolona, ale nie miałam innego wyjścia. Ostatnie zwierzę z ich paczki zwróciło się w naszą stronę. Scorpius wyciągnął szybko kulę ognia i potoczył ją do bestii. Zwierzę widząc ogień zamknięty w kuli cofnęło się i pogalopowało w głąb drzew. Podbiegłam do Scorpiusa. Oboje spojrzeliśmy na tego którego powaliłam kamieniem. Widząc wyraźnie, że oddycha odetchnęłam z ulgą. Dziadek Hagrid jednak nas nie zabije.
- Wskaż mi drogę - powiedziałam chwilę myśląc o Hogwarcie. Moja różdżka poderwała się w górę i wskazała nam kierunek, który mieliśmy obrać. A potem złapaliśmy się za ręce i biegnąc ile tchu ruszyliśmy pędem przed siebie, mając ogromną nadzieję, że już nic nas nie zaskoczy po drodze.
Kiedy zobaczyliśmy z daleka skrawek błoni niemal zawyliśmy ze szczęścia. Kiedy tylko wybiegliśmy z Zakazanego Lasu ze wzruszenia rzuciłam się Malfoyowi w ramiona. 
W tej samej chwili zobaczyłam jakąś  postać pośród drzew. Myślałam, że może mam zwidy albo coś, ale Scorpius też ją widział. Tajemniczy człowiek zaciskał pięści, wpatrując się w nas wielkimi, czarnymi oczami. Ja i Scorpius zesztywnieliśmy.
Przełknęłam głośno ślinę. Wcale mi się to nie podobało. Spojrzałam na Malfoya. Miał dziwny, zamyślony wyraz twarzy. Byłam pewna, że gdyby nie to co dzisiaj przeżyliśmy z pewnością pobiegłby za tym człowiekiem. Pociągnęłam go za rękę i razem idąc ramię w ramię ruszyliśmy w stronę szkoły.
W środku nigdzie nie było śladów zbroi. Zadowoleni, że z pewnością o nas zapomniała ruszyliśmy w stronę Wieży Gryffindoru. Niedaleko portretu Grubej Damy zobaczyliśmy grupkę składającą się z Hugona, Cassidy, Lorcana, Lysander'a, Eddiego, Freda, Ala i Malcolma. Rozmawiali o czymś z przejęciem. Widząc nas uśmiechniętych, idących pod ramię i w podartych kurtkac,h znieruchomieli.
- Na Merlina! - wrzasnęła Cassidy rzucając mi się w ramiona. To samo zrobił mój braciszek prawie mnie przy tym dusząc.
- Gdzie wyście byli? Szukaliśmy was po całym zamku! Byliśmy nawet w Hogsmead! I w ogóle dlaczego tak wyglądacie?! - wrzasnął Albus, calutki czerwony na twarzy.
- A Zakazany Las wam do głowy nie przyszedł? - zapytał Scorpius z kpiącym uśmiechem. Zrobił przy tym tak głupią minę, że walnęłam go ze śmiechem w bok. Zgiął się tak bardzo jakbym połamała mu co najmniej trzy żebra.
- Wiecie co, opowiemy wam wszystko za jakąś godzinkę, dobra? Oboje musimy się doprowadzić do porządku. Poza tym muszę zajrzeć do Frivette, źle się rano czuła biedaczka, ale myślę, że mam coś, co jej pomoże - mówiąc to spojrzałam porozumiewawczo na Cassidy. Hugo podrapał się po głowie.
- Czyli poszliście do Zakazanego Lasu po coś dla Frivette? - zapytał marszcząc nos. Przytaknęliśmy.
- I stoczyliśmy walkę na śmierć i życie, ale o tym później - dodał Scor i puszczając mi perskie oko, skierował się do lochów. Pozostali spojrzeli na mnie ze zdziwieniem w oczach. Wzruszyłam ramionami i pociągnęłam Cassidy za ramię. Frii i tak już za długo czekała.
Kiedy weszłam do naszego dormitorium od razu zostałam powalona na ziemię. Frivette rzuciła się na mnie jak wściekły nosorożec ze łzami w oczach. Wyściskałyśmy i pod skrzydła wzięłyśmy również samotną Cassidy. Kiedy wszystkie się w końcu uspokoiłyśmy, popędziłam się przebrać. Natomiast Cass poleciała ważyć wywar dla Frivette.
W kuchni stawiłyśmy się jakąś godzinę później. Cierpliwie czekałyśmy na wyniki jakie dał eliksir. Był świetny. Po uciążliwych czerwonych krostach nie zostało nawet śladu. 
Kiedy wszyscy usiedliśmy już w kuchni, a skrzaty podały nam kilka kremowych piw, paszteciki i górę ciastek orzechowych, zaczęliśmy opowiadać. Było naprawdę zabawnie, nieźle się przy tym śmieliśmy, a buzie nam się nie zamykały.
- W takim razie za Rose i Scorpiusa, którym udało się uciec ze szponów śmierci! - zawołał Malcolm. Przybiliśmy swoje kufle, rechocząc do łez. Kiedy cała imprezka się w końcu skończyła, spojrzałam na Malfoya z wdzięcznością.
- Ja... dziękuje za wszystko, co dzisiaj dla mnie zrobiłeś, Malfoy - powiedziałam dając mu całusa w policzek. Ślizgon posłał mi wesołe spojrzenie. 
- Nie ma za co, Rosie. Nie ma za co.

 
 
A więc hej, hej! Trzecią część z serii Na pomoc Frivette dodaję trochę późno, ale to dlatego, że cały dzień przeleżałam dzisiaj w łóżku. Wypiłam ponad dziesięć szklanek herbaty, którą wciskała we mnie mama jak maszyna. Ból głowy mi przeszedł więc opatulona w koc i w ciepłym swetrze zasiadłam przed komputerem. 
Rozdział dokończyłam z wielką przyjemnością. Nie wiem, może uznacie, że popadam w samozachwyt, ale ten jak i również dwie poprzednie notki strasznie mi się podobają. :D 
Do następnego!

8 komentarzy:

  1. Hejo! c:
    Nie chce mi się rozpisywać.
    Podobał mi się to chyba oczywiste.
    Co za bestie? Co za człowiek w Zakazanym Lesie?
    No to teraz pisz rozdział i wyjaśnij mi te sprawy xd.
    Poza tym pocałunek w policzek... na początek, a kiedy będzie wielki kiss? ^^
    Nie za długo czekamy? xd
    Hehe takie tam zamknięcie ze Scorpiusem, takie towarzystwo to chyba Rose pasuje xd.
    Pozdrawiam i weny życzę ;*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema! A komu się chce, kochana? Co za bestie? No te zwierzęta co za nimi ganiały, ahahahhaha. XD A człowiek to tajemnica, nom. Na początek wystarczy. A do takiego słodkiego buziaka to no... Powiem tyle, że jeszcze trochę sobie poczekasz. Może i troszkę czekacie, ale... Tak jest lepiej :D
      Ściskam ;*

      Usuń
  2. Te trzy rozdziały z serii "Na pomoc Frivette" są najlepsze ever! Więcej takich poproszę z Rose i Scorpiusem w roli głównej c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje, dziękuje. Cieszę się, że przypadło ci do gustu. :) W najbliższym czasie planuję kilka takich rozdziałów więc nie ma się co martwić. Rose i Scor jeszcze zagoszczą na ekranach komputerów!

      Usuń
  3. Czo te bestie?! Czo ten człowiek?! ;o
    Fajnie się dzieje! Imprezki z piwkiem kremowym w kuchni! I nikt nie zauważył nzniknięcia uczniów! Skandal.. Dzwonię do ministra edukacji magicznej -.-
    Sorry, za dużo kakauka xdd
    Rozdział ok, ale poprzednie były lepsze. Raczej dobry językowo, ale taki jakby.. Zbyt potoczny. Naprawdę pomyśl o becie. Nie zastanawiaj się. Na pewno jest ktoś, kto chciałby to robić, tylko zapytaj ;)
    Z wielką niecierpliwością czekam na nowy rozdział z Rose i Scorem
    Czarujący ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyy... No tego tamtego. Szczegółów się czepiasz, ahahah XD Omg, nie rozumiem. Dlaczego potoczny? Z jakiej racji? :o Wiesz co ja się tak do tego zbieram i zbieram, ale na razie się rozbiorę i zbiorę jak będę miała więcej czasu XD W takim razie jeszcze trochę poczekasz muszę dopisać końcówkę i wstawię.
      Całusy!

      Usuń
  4. Super super super. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Kim są te potwory co to za człowiek??? Pisz pisz pisz bo ja nie mogę spać po nocach czekając na kolejny rozdział. Tasieńka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, serio? W takim razie będę pisać bo potem będziesz chodzić niewyspana!
      Pozdrawiam!

      Usuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny