piątek, 10 maja 2013

Rozdział 9 - Skutki


          Obudził mnie dźwięk walenia z całej siły pięścią w drzwi. Leżałam na podłodze z włosami rozsypanymi na podłodze. Chciałam wstać, ale wszystko tak strasznie bolało mnie przez spanie na zimnej posadzce, że najzwyczajniej w świecie postanowiłam się nie ruszać.
W tej samej chwili usłyszałam głośny huk. Z zaskoczeniem przyglądałam się, jak drzwi do łazienki upadają na ziemię, a Albus i Hugo wskakują do środka niczym jakieś dwa żółwie ninja. Kopara mi opadła, dosłownie.
- Musieliście wyważyć drzwi? Nie wystarczyłoby zwykłe Alohomora? - zapytałam, kiedy wreszcie otrząsnęłam się z szoku. Oboje rozejrzeli się wokół jakby szukali krwi, alkoholu, czy może czegoś jeszcze innego. Kiedy upewnili się, że nic sobie nie zrobiłam, tylko spałam w najlepsze przez całą noc w łazience, odetchnęli z ulgą i natychmiast rzucili się, aby pomóc mi wstać. Następnie pomogli mi dojść do łóżka i dali trochę wody. Przez cały czas przyglądali mi się z niepokojem. Naprawdę nie wiem czego oni oczekiwali. Że rzucę im się ze łzami w ramiona, czy co?
Dowiedziałam się też dlaczego wyrwali nam drzwi z zawiasów. Geniusze najzwyczajniej w świecie zapomnieli o różdżkach. Tak sprytnymi ślizgonami mogą być tylko oni.
Poprosiłam ich, aby dali mi piętnaście minut na ogarnięcie się. Zmyłam z siebie cały makijaż, umyłam szybko włosy i przebrałam się w piżamę. Od razu poczułam się lepiej, jak nowo narodzona. Kiedy tylko wyszłam z łazienki, Hugo razem z Alem natychmiast zapakowali mnie do łóżka, przykryli ciepłym kocem i spojrzeli na mnie wyczekująco.
- W porządku, Rose? - zapytał Al. Uśmiechnęłam się. A potem zaczęłam wymyślać najokropniejsze tortury dla Scorpiusa. Hugon również. Szczerze mówiąc to był strasznie wkurzony na Malfoya, nawet nie mówił o nim po imieniu. Chyba naprawdę się mną przejął. Pocałowałam go za to w policzek, Albusa też zresztą żeby nie płakał. Próbowałam trochę rozładować atmosferę, ale Hugo nadal był porządnie wkurzony. Kiedy wychodzili z mojego dormitorium, powiedziałam:
- Tylko nie rób nic głupiego, dobra?
- Oczywiście, siostrzyczko - mruknął, ale ton jego głosu mówił zupełnie co innego. Nie za bardzo mu uwierzyłam. W tej samej chwili jednak, do środka weszły Frivette i Cassidy. Rzuciły się na mnie, przekrzykując się nawzajem. Zaczęły mnie bombardować tym co myślą na temat Malfoya. Przy okazji wymyśliły również kilka naprawdę niezłych epitetów odnośnie Scorpiusa. Tak mnie tym rozśmieszyły, że przez dobrą godzinę śmiałam się jak opętana. Merlinie, jak ja je kocham!

* * *

Scorpius Malfoy siedział na kanapie w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Przy słabym zielonym świetle jego twarz była jeszcze bardziej blada niż zazwyczaj. Wpatrywał się on beznamiętnym wzrokiem w kominek, gdzie wesoło trzaskał ogień. Obok niego siedział Malcolm ze skruszoną miną. To on wpadł wczoraj na ten durny pomysł, żeby ośmieszyć Rose przy wszystkich zgromadzonych, którzy byli na sali. Założył się ze Scorpiusem, że jeśli rozerwie dekolt Weasley, dostanie pięć galeonów. Malfoy był już lekko wstawiony, więc przyjął zakład, bo bardzo chciał zatańczyć z nią wolnego. Nie miał zamiaru tego zrobić, naprawdę, ale to jego cholerne drugie ja wzięło nad nim górę. Dzięki swojej głupocie zniszczył wszystko. A przecież tak się starał przez ten miesiąc, a teraz wszystkie jego starania poszły na marne. Wiedział, że Rose mu nie wybaczy...
Nadal przed oczami miał jej oczy, które płonęły z furią i łzy czające się w kącikach oczu. Chciał za nią biec i ją przeprosić, ale to nie miało sensu, była zbyt zła. Wyglądała jakby płonęła, a on nie chciał jeszcze dorzucać oliwy do ognia. Merlinie, jakim jestem kretynem, pomyślał ze złością, chodząc z nerwów po pokoju. Malcolm przyglądał mu się chwilę, aż wreszcie wypalił;
- Twoje pięć galeonów - powiedział wystawiając dłoń, na której leżały pieniądze za wykonanie zadania.
- Zabierz mi je z oczu, bo pożałujesz - mruknął piorunując go spojrzeniem. Zabini wzruszył ramionami i schował je do kieszeni spodni. Właściwie to nie miał pojęcia, czego Scorpius tak się przejął, nawet tej całej Weasley nie lubił. Zawsze się ze sobą kłócili i wyzywali, a teraz nagle coś mu się odmieniło. Chciał mu nawet to powiedzieć, ale po dłuższej chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że może lepiej nie, bo jeszcze się na niego rzuci...
Malfoy tymczasem prawie całkowicie zapomniał o Malcolmie. Cały alkohol jaki miał w sobie, wyparował z niego niemalże od razu. Ze zniecierpliwieniem czekał na Albusa i Hugona, którzy poszli sprawdzić co z Rose. Zjawili się w Pokoju Wspólnym Slytherinu dopiero jakiś czas później. Potter opadł z westchnieniem na kanapę. Weasley natomiast wszedł do pokoju ciężkim krokiem. Scorpiusowi nie podobał się jego wyraz twarzy. Ani trochę.
- Co z nią? - zapytał przerywając ciszę jaka zaległa w Pokoju.
- A co cię to obchodzi, nędzna gnido? - zapytał Hugon, podchodząc do niego powoli. Albus i Malcolm spojrzeli na niego zaskoczeni. Scorpius jednak nawet nie mrugnął.
- Wiem co sobie teraz myślisz, ale ja naprawdę nad tym nie myślałem, to była chwila, nie wiem, co mi strzeliło do głowy - powiedział w końcu. W oczach Hugona rozbłysły ostrzegawcze ogniki. Zbliżył się do niego jeszcze bardziej.
- I sądzisz, że to wystarczy? Zapytasz się co z Rose, powiesz nie wiem co sobie wtedy myślałem i będzie po sprawie? To moja siostra. Nigdy nie wtrącałem się w wasze kłótnie, ale zapamiętaj sobie to raz, a dobrze. Nie pozwolę, abyś ośmieszał moją siostrę w taki sposób. Kłócimy się, czy nie, kocham ją, a przyjaciel, który ją krzywdzi wcale nim nie jest - warknął ze złością. Scorpius uniósł pojednawczo ręce do góry.
- Spokojnie, Hugo. Ja tylko... - zaczął, ale zamilkł, kiedy dostał od Weasleya w twarz. Wywiązała się z tego mała bójka. Oboje zaczęli lać się, jak popadnie. Nawet nie pomyśleli o tym, aby użyć różdżek. Albus i Malcolm rozdzielili ich z trudem, ale oni zaraz im się wyrwali i znowu zaczęli
Skończyło się na tym, że obaj ślizgoni wylądowali w Skrzydle Szpitalnym u pani Dwyer. 

* * *

Wieczorem, gdzieś po ciszy nocnej wyszłam z dormitorium i poszłam odwiedzić Hugona w Skrzydle Szpitalnym. Dziewczyny mi powiedziały, że pobił porządnie Malfoya. I po pierwsze byłam zadowolona bo temu idiocie się nieźle dostało (zresztą kto się spodziewał, że mój brat ma taką krzepę?), po drugie byłam trochę oszołomiona, że Hugo tak zareagował i po trzecie czułam się z tego powodu trochę winna. Bądź co bądź poszło o mnie. Wzięłam ze sobą cały zapas słodyczy jaki tylko zdołałam unieść i pod peleryną niewidką, którą zostawił Albus w moim dormitorium, udałam się go odwiedzić. Zrobiłam to po ciszy nocnej bo bałam się, że ktoś mnie zobaczy, a na to nie byłam jeszcze psychicznie nastawiona. Wślizgnęłam się po cichutku do środka izby.
Hugo leżał na jednym końcu sali, a Malfoy na drugim. Jak widać pielęgniarka nie chciała ryzykować kolejnej bójki. Spali sobie smacznie jak takie dwa aniołki. Aż się rozczuliłam. Posiedziałam trochę przy Hugonie póki pani Dwyer przyłapała mnie i kazała wracać do dormitorium. Zostawiłam słodycze na półce mojego braciszka i już miałam wychodzić, kiedy kątem oka spojrzałam na Malfoya. Na jego twarzy widniały małe opatrunki i grymas bólu na twarzy. 
- Rose... Rose... - usłyszałam jak majaczy przez sen. Nie chciałam tego słuchać. Obróciłam się na pięcie i szybko pobiegłam do dormitorium.
Następne dni nie były takie złe jak sądziłam. Wszyscy gadali na temat tego, jak Socrpius mnie wyrolował, ale puszczałam wszystkie uszczypliwe komentarze mimo uszu, więc w końcu się zamknęli.
Zaraz po tym jak Hugon wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego, rzuciłam się na niego, jak wariatka. Irytował mnie niesamowicie, czasami miałam ochotę walnąć go grubą książką w ten głupi łeb, ale nie zmieniało to faktu, że mimo wszystko i tak kochałam go całym serduchem.
Czułam się jednak winna, w końcu to z mojego powodu pobił się ze swoim najlepszym przyjacielem. Przyjaźnił się z Malfoyem od pierwszego roku i choć ja go aktualnie nienawidziłam, to nie mogło być powodem tego, aby zerwali tak po prostu swoją wieloletnią przyjaźń.
Dlatego też kilka dni później zaczaiłam się na Malfoya, gdy wychodził ze śniadania z Wielkiej Sali. Oczy mu zabłyszczały na mój widok i znów chciał mnie przepraszać. Oczywiście jego przeprosiny miałam w nosie a Scorpius doskonale wiedział, co sądzę o jego przeprosinach. W każdym bądź razie kazałam mu czekać o osiemnastej w starej klasie, gdzie kiedyś odbywały się lekcje Historii Magii, jeśli chce się pogodzić z Hugonem. Kiwnął potakująco głową i chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale odwróciłam się na pięcie i uciekłam jak najszybciej. 


Witajcie kochani. ;) Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale jak wiadomo sezon na "czy mogę to poprawić" został otwarty i mam urwanie głowy. Tyle tego jest, że już sama nie wiem za co się zabrać. No i muszę iść jeszcze do lekarza wypełnić bilans. :/ A tak mi się nie chce...

5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział, błędów nie widzę. Ach biedny Malfoy, jest cudownym dupkiem ^^. A Rose chyba już odczuwa poczucie winy, po tym jak usłyszała jak majaczy. Lubię Hugo, kto by nie chciał mieć takiego brata ;)? Czekam na więcej i życzę Weny ;**
    Pozdrawiam,
    Honeyed Girl.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey. Ciekawy rozdział, masz naprawdę fajne pomysły. Nawet sma pomysł na bloga jest oryginalny, więc gratulacje ;). Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Crystalline ;*

    Długo nie dodawałaś rozdziału, jednakże po przeczytaniu tego rozdziału dochodzę do wniosku, że warto było tyle na niego czekać. ;)

    Dzisiaj skomentuję bardzo krótko rozdział, ponieważ mnie też dopadło szaleństwo końca roku szkolnego. Nauczyciele nie znają litości i robią mnóstwo sprawdzianów i kartkówek ;/ Nie wspomnę już o projektach itp. Rozdział jest świetny, wyjaśniłaś w nim dlaczego Malfoy porwał sukienkę Rose i mam ochotę nawrzeszczeć na niego :D Ale myślę sobie, że już więcej takiego numeru nie zrobi i nie będę krzyczeć. :D Co do Rose, to trzymaj się kochana! ;*

    Pozdrawiam Lily ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Emulsjo ;*
    No więc przeczytałam i mnie zatkało. Tak się wciągnęłam etc. ale to wiesz... no nie wiem co Ci tu napisać xD.
    Rose.. oprócz tego, że ta z szablonu to nie Rose z mojej wyobraźni jest ok. Nie no twoje teksty bardzo często mnie rozwalały. Na serio... Nie no po prostu bomba. I taka rada dla przyszłych czytelników. Nie mówicie "tylko prolog" bo uwierzcie, na prologu się nie skończy... xDD. To wciąga *.* Baaardzo... :D. Hah a fakt, że nie lubi sukienek. Po porostu przypomniała mi się Patrycja XD.
    Co do Scorpiusa... Alex, no przystojny jest. Ale to Bartie jest Scorpiusem... next :D. Nie no, on też niczego sobie. A jak Parkkinson była... nie no śmiałam się do monitora. Następna Parkinson, klejąca się do Malfoya. I następna odrzucona :D.
    Heh jak grali w kierki. Przypomniałam sobie wtedy jak ja lubiłam w to grać. Och Rose nie potrafi przegrywać... skąd ja to znam... xD. A co do tego losowania... taaak... los chciał. A w sumie Emulsja chciała hahah :D. Nieźle wymyślone z tymi strojami. Ale ze Scorpiusa świnia... jak mógł to zrobić... co z tego, że żałuję... czasu nie cofnie... chyba, że xD. Nie wiem co wymyślisz, ale na pewno będzie dobrze :D.
    No co pozostało mi pisać?
    Że jest świetny, wciągający i ogólnie super... to wiesz... chodź ta twoja skromność i samo krytyczność nie pozwala Ci, tego przyznać.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że komentuję tak późno, ale miałam problemy z komputerem. Scorpius, idioto ty jeden. Jak mogłeś zrobić to Rose? Ale i tak cię kocham ;-* XD Zachowanie Rosie bardzo mi się podoba. Chociaż jest wściekła na Malfoya to chce jednak pogodzić go z przyjacielem. Prawdziwa siostra. Na dodatek bliźniaczka. :DDD Czekam na następne rozdziały. Ściskam ;-**

    OdpowiedzUsuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny