sobota, 18 maja 2013

Rozdział 10 - Zemsta


          Siedziałam w dormitorium chłopców na łóżku Eddiego i bawiłam się małą podróbką znicza. Pogodziłam Scorpiusa i Hugona, ale nie miałam zamiaru przepuścić okazji, aby się zemścić za to co mi zrobił. Wciąż byłam na niego zła, choć już nie tak bardzo, jak kilka dni temu.
Westchnęłam przeciągle i spojrzałam na Parkera, który bawił się ze swoją małą ropuchą - Gratty. Nie miałam nic do płazów, ale tej po prostu nie znosiłam. Zawsze, gdy mnie widzi wytrzeszcza te swoje paciorkowate oczy czekając na moment, kiedy będzie mogła wskoczyć w moje włosy i zniszczyć fryzurę nad którą męczyłam się cały ranek. No naprawdę jest tak wredna, że bez problemu wstąpiłaby do gangu Filcha. Pani Noriss nie byłaby zbyt zadowolona, ale woźny wręcz przeciwnie. Ciągle szuka sprzymierzeńców w uczniach łudząc się, że ktoś będzie mu donosił na innych. Złudne nadzieje.
Fred siedział na swoim łóżku oparty wygodnie o grubą poduszkę. W ręku trzymał kolejny kryminał. Jego ruda grzywka właziła mu w oczy, które świeciły tym niezwykłym blaskiem, gdy bohater był blisko odgadnięcia zagadki. Josh tymczasem - ich współlokator - siedział w fotelu koło oknawpatrując się we mnie z dziwną intensywnością. Robił tak zawsze - czyli od sześciu lat - kiedy to pierwszy raz zjawiłam się w ich dormitorium. Nie lubił, gdy ktoś obcy przebywał w ich pokoju - szczególnie ja. Nie miał jednak za dużo do gadania w tej kwestii. 
Parker tymczasem nadal bawił się z tą głupią żabą w chowanego. Wołał słodkim głosikiem Gratty jakby była pegazem albo przynajmniej jednorożcem. Frivette poszła gdzieś na randkę z Andym. A może Anthonym? W każdym bądź razie poszła, a Cassidy poleciała z Lorcanem i Lysandrem do kuchni. Znając życie to teraz pewnie piją herbatkę, jedzą ciasteczka i uczą się z Historii Magii, jak to oni.
Podrzuciłam zniczem do góry i znów westchnęłam. Czekałam aż do mojej głowy wpadnie jakiś genialny plan. Ale on jakoś nie chciał się pojawić. Obmyślanie zemsty bywa trudne - musi być doskonała no i nie mogła się wcześniej powtórzyć. Miałam westchnąć po raz kolejny, kiedy Fred niespodziewanie popatrzył się na mnie morderczym wzrokiem. A temu co się stało?
- Przestaniesz w końcu wzdychać? Nie mogę się skupić na książce! - ryknął machając Detektywem Rixonem. Popatrzyłam na niego ponuro.
- Powiedz mi, co mam zrobić Malfoyowi w odwecie, a z chęcią opuszczę to dormitorium - syknęłam.
- Znajdź jego najsłabszy punkt - mruknął Edd spod łóżka, gdzie i tak nie było Gratty. Słaby punkt Malfoya? No to chyba to co mają wszyscy faceci albo... Włosy. Zerwałam się jak oparzona z łóżka zaplątując się w pościeli i upadając na podłogę z głuchym łomotem.
- Parker, jesteś genialny!
- Zawsze to wiedziałem - usłyszałam widząc, jak wychyla się spod łóżka. Dałam mu buziaka w policzek i wybiegłam (albo wyfrunęłam, jak kto woli) z dormitorium chłopców i skierowałam się szybko do naszego. Panował tam istny... Syf. Ubrania leżały dosłownie wszędzie. To robota oczywiście Frii, nie mogła znaleźć jakiejś bluzki i wywróciła pokój do góry nogami. Przepłynęłam przez to morze ciuchów do łazienki, gdzie było w miarę czysto. Otworzyłam półkę z farbami do włosów i... Tak! Były tam to czego potrzebowałam. Wzięłam różową, schowałam do kieszeni szaty i szybko udałam się do wyjścia.
Drogę do Kamiennej Ściany przeszłam niemal w podskokach wymachując przy tym rękoma jak oszalała. Roxi na mój widok uciekła z piskiem. Różowe kolczyki - piórka - powiewały za nią jak żagiel. Przypomniałam sobie jak wujek George uczył Roxanne baletu. Męczył ją godzinami nad różnymi pozami aż wybuchła płaczem i poleciała do cioci Angeliny.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Ciocia Angelina tak  nakrzyczała na wujka, że nie próbował tego już nigdy więcej.
Kiedy wreszcie doszłam do przejścia wypowiedziałam hasło (wąż) i weszłam do środka. Chyba nie muszę mówić, że nikt się specjalnie na mój widok nie zdziwił? Byłam tam stałą bywalczynią, często odwiedzałam Albusa i Hugona, choć wiadomo w ostatnich tygodniach nie robiłam tego już tak chętnie.
W Salonie Ślizgonów zastałam Parkinson siedząca przy stoliku z Zabinim. Popijała właśnie zieloną herbatę opowiadając jednocześnie jakąś fascynującą historyjkę z życia wziętą. Na mój widok, zakrztusiła się.
- Cześć, Malcolm! Są chłopaki u siebie? - zapytałam uśmiechając się szeroko i niewinnie.
- Nie ma nikogo, ale Albus zaraz powinien przyjść, więc możesz tam na niego poczekać - odparł nawet na mnie nie spoglądając. Zaśmiałam się w duchu. Cudownie się złożyło.
Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi ich dormitorium. Przeżyłam szok, kiedy weszłam do środka. Ich pokój lśnił czystością tak, że bez problemu można byłoby jeść z ich podłogi. Okna czyste (u nas czarne z brudu), ubrania na półkach poukładane (kiedy w naszym dormitorium leżą wszędzie gdzie popadnie). No, ale nie ma się co dziwić. Albus od zawsze był czyściochem i sprzątał dom z uporem maniaka w asyście cioci Ginny. Do nas też czasem zaglądał i robił porządki (mama jakoś strasznie nie narzekała), ale kiedy zrobił to z moim pokojem, wściekłam się tak bardzo, że chyba w całej Dolinie Godryka było mnie słychać.
Louis - wysoki chłopak o zabójczym spojrzeniu - stał na środku pokoju w samych bokserkach. I to jeszcze w misie... Mamrotał pod nosem przeklinając Albusa, że znów poukładał jego ubrania. Parsknęłam śmiechem. Ślizgon obrócił się automatycznie w moją stronę, a na jego smukłej twarzy pojawił się szkarłatny rumieniec. Jak oparzony zaczął wkładać na siebie to, co miał pod ręką.   
- Dlaczego ty zawsze wchodzisz bez pukania? - zapytał zawiązując krawat. Wzruszyłam ramionami.
- To chyba dobrze. Teraz dzięki temu mam niezłe widoki - odparłam. Louis uśmiechnął się szeroko, podwinął jeszcze mankiety koszuli i pomachał mi ręką na pożegnanie. Gdy tylko wyszedł, zerwałam się z posłania mojego brata i popędziłam do łazienki. Tutaj też panował istny porządek. Podeszłam do szafki z podpisem "Scorpius" i otworzyłam ją na roścież. Do szamponu z białą nalepką wlałam zawartość różowej farby do włosów. Na wszelki wypadek rzuciłam jeszcze zaklęcie maskujące, aby Malfoy nie zauważył, że jego szampon jest dziwnie różowy. Wstrząsnęłam i gotowe! Zamknęłam szafkę i jak najszybciej wydostałam się z ich dormitorium.

* * *

Siedziałam przy stole Gryfonów z iście szatańskim uśmiechem jedząc owsiankę, której tak bardzo nie lubię. Edd wpatrywał się we mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Pokręciłam tylko głową dając mu do zrozumienia, że później się dowie o co mi chodzi. Jak na zawołanie w tej samej chwili do sali wpadł Hugon z Albusem, rycząc i zataczając się ze śmiechu. 
- No, siostrzyczko! Tego się po tobie nie spodziewałem. Gdybyś zobaczyła jego minę! - powiedział Hugo, gdy tylko usiadł obok mnie. Udawałam potwornie zdziwioną całą tą jego gadką, ale w końcu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. 
Zemsta jest słodka.
Zdecydowanie.

* * *

Eliksiry były naszą pierwszą lekcją tego dnia. Weszłam do klasy profesora Oswalda zadowolona jak nigdy wcześniej. Usadowiłam się wygodnie w ławce, gdzie siedzę ze Scorpiusem i rozpakowałam się, jak gdyby nigdy nic.
I wtedy do klasy wpadł Potter z Zabinim ciągnąc Malfoya do klasy. Hugo popychał go od tyłu i śmiał się najgłośniej. Scorpius podszedł do mojej ławki z miną jak na ścięcie.
- Panie Malfoy, proszę zdjąć czapkę - powiedział profesor Oswald. Scor westchnął i teatralnym ruchem zdjął swoje nakrycie. Wściekle różowe włosy (podobne ma Ted, kiedy denerwuje Victoire) sterczały we wszystkie strony. Nastała napięta cisza, a potem... Wszyscy ryknęli śmiechem. Profesor Oswald chyba najgłośniej. Scorpius wyszczerzył się i spojrzał w moją stronę puszczając mi perskie oko.
- Wiesz, nawet do twarzy mi w tym kolorze, prawda? - zapytał przeczesując palcami swoje włosy. Uśmiechnęłam się szeroko. Mina mu zrzednie, kiedy dowie się, że ten kolor nie zejdzie po pierwszym myciu.



Rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam siły go dodać. A dzisiaj siedziałam cały dzień w łóżku co chwilę kichając i używając chusteczek, których zmarnowałam kilka opakowań. ;) Następny (tym razem napewno) za tydzień.
Całuję

5 komentarzy:

  1. Słaby?! Ecie pecie, mały Potta! Na pewno nie jest słaby! Jest świetny i ubawiłam się :D. Lubię tego Evana :D. A jaki skromniś xD. Jesteś jedną z dwóch osób które sprawiły, że polubiłam nowe pokolenie :D. A wracając do rozdziału :D. Ach no bo każdy "zbrodniarz" musi obmyślić plan idealny :D. Czy ja wiem, czy chłopakom zależy tak na tych ich włosach xD. No ale różowe kłaki mega :D. I ach ten Freddie :D. Czytający książkę :3. No nieźle dziewczyny, mają gorzej posprzątane niż chłopaki i to jeszcze gryfonki :D. F. to taka flirciara? xDD Że Rose nawet nie wie z kim się umawia :D. Nie no uczyć się Historii Magii?! Kpiny xD. Nie była na niego zła?! Ja bym szczeliła focha xD. A przeprosił ją wgl? Ach ten Georgie uczący baletu xD. A ma doświadczenie? o.O haha :D. Albus taki czyścioszek? uu jego żonka będzie miała dobrze :D.
    Nie no skromność Malfoy'a rozwala system xD. Teddie i różowe włosy ^^ ale wtedy nikt się nie śmieje xD.
    Pozdrawiam urocza Emulsjo i z niecierpliwością czekam na następny :D.
    Poza tym weeny ;* !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, ja też lubie Evana, he. :D Jeśli tak to jestem z siebie dumna! I to jak. Szczezrze mówiąc nigdy nie myślałam, że to co pisze komuś przypadnie do gustu xd Tak, Freddie czyta kryminały, dzięki mnie. Mvhahaha. Nie chcę żeby był za bardzo podobny do Freda. :D Frivette - pewnie. :D No wiesz, dla chcącego nic trudnego. XD Po zatym w mojej wyobraźni George naprawdę pasowałby na nauczyciela baletu, hahaha. Dziękuję za komentarz moja urocza Kłodo. ;*
      Ściskam <3

      Usuń
  2. Hej ;*

    Crystalline, ten rozdział jest świetny a nie słaby! :D
    Co do długości rozdziału to nieważne czy są krótkie, czy są długie, ważne jest to co chcesz przekazać czytelnikowi. : )

    Świetnie wykreowałaś swoich bohaterów. Rose ma coś z George'a i Freda :D Taaak, zemsta była słodka i różowa :D Plan zemsty musi być idealny. :D Hahahahah! Scorpius mnie rozbawił do łez. :D
    "- Wiesz, nawet do twarzy mi w tym kolorze, prawda? - zapytał przeczesując swoje włosy palcami." Hahaha! :D

    Ty masz w sobie coś takiego niezwykłego, takiego huncwockiego, bo za każdym razem jak czytam nowy rozdział to się śmieję. : )

    Chłopaki mają dobrze z Albusem, zawsze mają czysto :D

    Rose jest dobrą istotką, mimo wszystko nie pozwoli na to aby jej brat stracił najlepszego przyjaciela. Jest szlachetna ; )

    Frii - jednym słowem kwitnie : )

    Cassidy, Lorcan i Lysander + Historia Magii? Zaskoczyłaś mnie. Jeszcze nie spotkałam się z takimi czarodziejami, którzy by lubili ten przedmiot. ; )

    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. C :

    Pozdrawiam Lily ;*
    P.S Życzę Ci weny i szybkiego powrotu do zdrowia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku aż sama nie wiem co powiedzieć. Gęba tak mi się do monitora szczerzy... Mam w sobie coś takiego huncwockiego... To chyba najlepszy komplement jaki w życiu usłyszałam! :D Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam ciepło ;*
      P.S Dziękuję ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam Freda <3 Za to, że czyta kryminały, które ja po prostu ubóstwiam. Kocham go, no! Evana także, a co tam. :DDD I jego słodką ropuchę Gratty XD To ze wzmianką, że George uczył Roxie baletu rozłożyło mnie na łopatki. Już go sobie wyobrażam :DDD. No i oczywiście zemsta. Słodka i różowa. Czekam na dalsze rozdziały. Ściskam ;-***

    OdpowiedzUsuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny