poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 4 - Skrzydło Szpitalne


          Godziny ciągnęły się niemiłosiernie. Parkinson działała mi już na moje i tak strasznie zszargane nerwy  przez moich kuzynów i Parkera.
- Och Scorpiusiczku! Poprawić ci poduszeczkę? - mówiła strasznie przesłodzonym głosem upodabniając się tym samym do lalek Roxanne. Wreszcie po kolejnym pytaniu do Malfoya, czy poprawić mu jaśka, nie wytrzymałam.
- Parkinson! Wyjdź stąd i zatruwaj powietrze gdzie indziej, bo mnie zaraz coś trafi! - ryknęłam, ale ona popatrzyła się na mnie jak na ufo. Ja naprawdę zaczynam wątpić w inteligencję tejże niewiasty. Mmój gniew sięgnął jednak zenitu i z tej okazji wywaliłam ją za drzwi, uprzednio obiecując solennie, że jak jeszcze raz ją tu zobaczę to wyrwę jej te wszystkie kłaki i połamię tipsy.
Zadowolona, chciałam się już położyć na łóżku, kiedy Malfoy spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki.
Hm, to on potrafi dziękować?

* * * 

Nadszedł wieczór a Parker w dalszym ciągu nie zaszczycił mnie swoją skromną wizytą. No dobra, jeśli mam być szczera to nikt nie zaszczycił mnie swoją wizytą. Gumochłony jedne. Z nudów zaczęłam grać sama w Gargulki. No ale co to za gra ze samą sobą? Przekręciłam się w lewo chcąc zobaczyć, co robi w tej chwili Malfoy. Czytał. Nie podejrzewałam, że taka umiejętność jest mu w ogóle znajoma. Ale jest widocznie wiele rzeczy, których o nim nie wiem. I zapewne których się nie do wiem. Ale bez obaw, nawet bym nie chciała.
Nie wiele myśląc wstałam z łóżka i usiadłam na jego posłaniu. Spojrzałam na okładkę książki. Tytuł głosił Przeklęte wrota. Hmm... Ciekawe o czym to.
- Czy ty jesteś normalna, Weasley? - z letargu wyrwał mnie głos Malfoya. Dopiero teraz się ocknęłam. Siedziałam sobie na łóżku mojego wroga numer jeden  gapiąc się w książkę, którą czytał. Cóż, musiało to naprawdę dziwnie wyglądać.
- Ponawiam pytanie. Czy ty jesteś normalna, Weasley?
- Nie - odparłam ziewając.
- Tak myślałem.
- A ty?
- Nie.
- Tak myślałam - Oboje popatrzyliśmy na siebie po czym wybuchliśmy śmiechem. No proszę, proszę. Blondynek też ma odruchy człowiecze. Tego się nie spodziewałam.
- No dobra, a tak na prawdę, to co cię sprowadza do mojego królestwa? - zapytał, gdy tylko przestaliśmy się śmiać.
- Nuda, to mnie sprowadza.
- A tak dokładniej?
- Dokładniej to strasznie się nudzę i przyszłam spytać, czy zagrasz ze mną w Gargulki - powiedziałam patrząc się na niego słodkimi oczami. Scorpius pokręcił głową z politowaniem.
- Popatrz do jakiego stopniia upadłaś, Weasley. Pytasz się mnie, czy pogramy razem w Gargulki. Koniec świata już blisko
- No to grasz czy nie? - zapytałam zniecierpliwiona. Po chwili ciszy pokręcił potakująco głową.
- Ale nie w Gargulki.
- Nie? No to w co?
- W Przyciągnij Różdżką - oznajmił po czym wyciągnął ze swojej torby jakieś małe opakowanie i swoją różdżkę - ty też wyciągnij. Posłusznie wstałam i wyciągnęłam swoją, po czym wróciłam do Scorpiusa.
- A jak się w to gra? - zapytałam nie pewnie.
- To łatwe, popatrz... - no i zaczął mi tłumaczyć zasady. Z całej jego wypowiedzi zrozumiałam, że ta  gra jest bardzo podobna do mugolskich kierek ( w ogóle to skąd on to może wiedzieć?)
- Czyli jeśli chcę któryś z tych patyczków wyjąć spod tych wszystkich to mam przekręcić różdżką i pociągnąć do siebie? Łatwizna - powiedziałam machając lekceważąco ręką. 
- No i tu pojawia się utrudnienie, bo te patyki od czasu do czasu się poruszają w najmniej spodziewanych momentach - powiedział gasząc mój zapał. Po dwóch godzinach świetnej zabawy uśmiech nie schodził mi z twarzy. To dziwne... Nigdy nie myślałam, że z Malfoyem, tak z TYM Malfoyem będę się tak świetnie bawić. 
- Wygrałem! - ryknął po raz (o ile dobrze liczę) dwudziesty. Spiorunowałam go wzrokiem a on w odpowiedzi posłał mi ten swój uśmiech, który zawsze mnie tak strasznie irytuje. W tej samej chwili usłyszałam kroki pani Dwyer, więc bardzo szybko wróciłam na swoje łóżko. 

* * *

Następny dzień powitałam okrzykiem radości. Pielęgniarka oznajmiła nam popołudniu, że możemy wracać do swoich dormitoriów, a także dała nam zwolnienie z lekcji. Zebrałam szybko swoje rzeczy i wybiegłam ze Skrzydła Szpitalnego, nawet nie oglądając się na Malfoya. W podskokach przeszłam przez korytarz i weszłam do Wieży przez portret Grubej Damy. W pokoju wspólnym Gryfonów panował istny haos. Z daleka zauważyłam już moich przyjaciół, ale nie miałam zamiaru się do nich dosiadać. Nie raczyli mnie odwiedzić w skrzydle szpitalnym chociaż na chwilę (oprócz Parkera, ale on też mnie zawiódł, miał przyjść wieczorem, a nie przyszedł). Usiadłam na fotelu obok okna i zaczęłam uparcie wpatrywać się w wielkie godło Gryffindoru. Dzielnie wytrzymałam palący wzrok przyjaciół.
- Rose, przestań się na nas boczyć - usłyszałam melodyjny głos Cassidy, która usiadła na poręczy mojego fotela. Uniosłam brwi do góry w geście uprzejmego zdziwienia.
- Ja się na kogoś boczę? Skąd ci to przyszło do głowy, niemądra dziewczyno - powiedziałam. Cass pokręciła głową z politowaniem, śmiejąc się przy tym cicho.
- Och, Rose, nie udawaj. Widzę to po twoich oczach - odparła rozpościerając ręce. No nie, mam za miękkie serce, naprawdę. 
- A ja to co? Teraz to ja powinnam się obrazić - powiedziała dobitnie Frivette pojawiając się nagle obok nas, a także wykrzywiając usta w podkówkę. Spojrzałam porozumiewawczo na pannę Blackley po czym obie rzuciłyśmy się na naszą przyjaciółkę.
- U-u-udusicie mnie! - wrzasnęła śmiejąc się.
- Nie ma to jak publiczne okazywanie miłości! Ja też mogę się przyłączyć? - zawołał Eddie, który wszedł właśnie do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. 
- Chciałbyś - odparłam tylko uśmiechając się diabolicznie. Wyglądało na to, że wszystko wróciło do normy.

* * *

Słońce chyliło się ku zachodowi. Ja, Frii, Cass i Albus siedzieliśmy na błoniach pod starym dębem wpatrując się jak zahipnotyzowani w zachód słońca. Fred od samego rana okupował Bibliotekę, Eddie zgubił się gdzieś w akcji, Hugo robił pewnie coś głupiego, jak zawsze a bliźniacy brali udział w konkursie wiedzy, który organizowany był co tydzień w domu Roweny Ravenclaw.
Albus tymczasem robił nam co chwilę zdjęcia swym magicznym aparatem, który dostał ode mnie na urodziny. Czasami pluję sobie w brodę, że kupiłam mu to narzędzie zła. Nie dość, że się wykosztowałam nieźle, to kochany kuzynek zawsze zrobi mi takie zdjęcie przez które mam pote koszmary w nocy. 
- Rosie, Rosie! - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Kristoffa, który biegł w moją stronę wywijając rękami w różne strony.
- Cześć! Coś się stało? - zapytałam patrząc na niego uważnie. Chłopak oparł się ręką o drzewo wdychając łapczywie powietrze.
- Od dwudziestu minut trwa twój szlaban - powiedział, gdy wreszcie złapał oddech. Spojrzałam na niego z przerażeniem. BożeBożeBoże. To mogło oznaczać tylko jedno.
Profesor McGonagall mnie zabije.



Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj ale nie miałam wcześniej czasu. Co do następnej notki... nie wiem kiedy się pojawi. Założyłam jeszcze jeden blog i teraz nie mam weny. Zastanawiam się czy nie zawiesić tego bloga póki nie skończę mojego drugiego o Fremione. Sama nie wiem.

8 komentarzy:

  1. Genialnie piszesz chcę więcej !
    ~Kim

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nie zawiesisz tego bloga! Czytam oba i oba są świetne! Ach.. Ta Rose i jej wróg. :) pozdrawiam =*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, nie zawieszaj! fajny blog, chce więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie się doczekałam! Scorpius, mój mąż! Fantastyczny pomysł z tym skrzydłem szpitalnym i Parkinson poprawiająca jaśka Malfoyowi. Z krzesła spadłam jak to czytałam ;DD. A co do tego zawieszenia bloga: NIE ZGADZAM SIĘ! Kocham twoje opowiadanie o nowym pokoleniu i nie chcę abyś je zawieszała! No i się zdenerwowałam. Niech no ja cię tylko dorwę to ci to z głowy wybiję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj, bo jest to naprawdę dobre opowiadanie. Początek tego rozdziału powala na kolana ze śmiechu, ale to jest na plus. I ten tekst "Scorpiusiczku!" - paść można :D

    Weny i wielu czytelników życzę.

    http://historia-jutra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzuciły mi się w oczy słowa koleżanki powyżej, "Nie zawieszaj...". Zawieszaj? Zawieszasz? Nie, nie, nie. Ja się nie zgodzę. Co prawda to tylko 4 rozdział, ale już mi się bardzo podoba i z chęcią będę czytała dalej. Tylko proszę, nie rób z nich pary zbyt szybko, bo to zawsze psuje całą akcję :D
    sala-lettura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Nominowałam cię do The Versatile Blogger u siebie na blogu, tam znajdziesz więcej inf.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog! Z przyjemnością się go czyta :)

    Zapraszam na swojego bloga ;)
    http://vampavenue.blogspot.com

    Pozdrawiam, Konrad :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny