wtorek, 11 grudnia 2012

Prolog


         Czterdziestoletni mężczyzna ruszył w kierunku jaskini, rozglądając się przy tym uważnie. Nie widząc niczego podejrzanego wszedł do skalistej groty. Wędrował przez chwilę w egipskich ciemnościach. Jedyny dźwięk jaki można było usłyszeć to uderzanie butów o podłoże oraz jego przyspieszony oddech. Gdy doszedł do rozwidlenia dróg, ruszył w prawo. Szedł jeszcze chwilę póki nie ujrzał zarysu drzwi na jednej z kamiennych ścian. Wyjął swoją różdżkę i wsadził ją w maleńki otwór.
- Novi vestram secretum - powiedział głośno i wyraźnie. 
Odczekał chwilę aż ściana drgnęła i odsunęła się w bok tworząc przejście. Czarodziej wsadził swoją różdżkę za pazuchę płaszcza i zrobił kilka kroków do przodu. Gdy tylko stanął na progu ściana znów drgnęła i zasłoniła przejście. 
Pomieszczenie, w którym się znalazł wcale nie przypominało jaskini. Nad sufitem unosiły się ciemnozielone kule oświetlając miejsce, w którym znalazł się owy mężczyzna. Na środku stał długi stół z dwudziestoma krzesłami, przy którym siedziało parę osób. Najbardziej w oczy rzucał się ruchomy obraz zawieszony na jednej ze ścian. Przedstawiał on węża, wijącego się i sprawiającego wrażenie jakby miał zamiar rzucić się na osobę, która na niego spogląda. 
Czarodziej nie zwrócił na niego jednak większej uwagi. Skinął głową na obecnych w pokoju, po czym ruszył w kierunku wykonanych z dębu drzwi, a potem zapukał kilka razy. Gdy usłyszał ciche proszę wszedł do pokoju, który niczym nie przypominał poprzedniego miejsca. 
Wszędzie, gdzie tylko się spojrzało stały półki z książkami. Na pierwszy rzut oka potencjalny obserwator stwierdziłby, że to biblioteka, co okazałoby się błędnym stwierdzeniem.
Blady czarodziej podszedł do biurka, stojącego w rogu. Rzucił okiem na obraz przedstawiający piękną kobietę o czarnych, kręconych włosach i tego samego koloru oczach, z kpiących uśmiechem na czarnych ustach.
- Nadal trzymasz jej zdjęcie? Nie możesz go po prostu wyrzucić? - zapytał mężczyznę siedzącego przy biurku, który studiował właśnie jakąś książkę. 
- A mam wyrzucić ciebie? - odparł lodowatym tonem przerywając czytanie i wstając tak gwałtownie, że przewrócił atrament stojący obok niego. Czarnowłosy uśmiechnął się ironicznie po czym machnął lekceważąco ręką. Nie miał zamiaru się kłócić. 
- Jeśli chcesz to zrób to, ale wtedy nie dowiesz się kilku ciekawych informacji, po które mnie wysłałeś - odparł po chwili milczenia. 
- Więc mów i wynoś się, bracie. Nie mam czasu, żeby się z tobą bawić w sklątkę i niuchacza - syknął niecierpliwym tonem.
- Spotkałem się dzisiaj z Selwynem. Tak jak mu kazałeś ma oko na Ministerstwo no i zaczął kolekcjonować Proroka Codziennego. Wiesz muszę przyznać, że jego nowy image prezentuje się naprawdę doskonale. 
- Nie denerwuj mnie, Rabastanie! 
- Spokojnie, braciszku. Bo jeszcze mi tu na zawał zejdziesz, a ja cię nie uratuję. No więc, wracając do tematu, Alex dowiedział się kilku ciekawych rzeczy. Mianowicie nie jaki Rydian Queen z kilkoma innymi osobami osłabił zaklęcia zabezpieczające Hogwart. Kingsley osobiście zajął się tą sprawą, ale nie napisali o tym w gazetach, pewnie chcą uniknąć niepotrzebnej paniki - powiedział bębniąc opuszkami palców w blat stołu. 
- Osłabił zaklęcia? Cóż to musiało być trudne. Rzucał je sam Dumbledore, więc zadanie nie było łatwe. Ale co z Potterem i Weasleyem? Wytropili nas? Są naprawdę dobrymi aurorami. Musimy mieć się na baczności.
- Z tego co mówił mi Selwyn, to nie. Ktoś przekazał im informację, że przebywamy gdzieś w Rosji, co jest dla nas bardzo korzystne. Przynajmniej na razie mamy ich z głowy - odparł Rabastan.
- Na razie...  - mruknął posępnie mężczyzna siedzący za biurkiem. - Będziemy musieli zwerbować tego całego Rydiana. Tylko najpierw trzeba zlokalizować miejsce, gdzie teraz przebywa. 
- Powiedz Adele, żeby ich wytropiła. Od kilku tygodni warczy na każdego, bo nie ma nic do roboty. Dajmy się jej popisać, Rudolfie. 
Przez małe okno, które zostało zrobione w ścianie można było dostrzec zachód słońca. Starszy Lestrange westchnął cicho, po czym wstał i zaczął przechadzać się po pokoju. Nie chciał wysyłać Nott na tę misję. Gdyby coś jej się stało zostałoby ich tylko dwudziestu czterech. To nie wiele. Ale co innego mógł zrobić?
- Rudolfie, powiesz mi w końcu, co tak naprawdę zamierzasz? Bo chyba nie przejąć Ministerstwo? - zapytał z kpiną w głosie. 
- Oczywiście, że nie. Mam zamiar przejąć Hogwart - a po krótkiej chwili dodał: - i pomścić Belle.
- Bellatrix? Niby jak? Powybijasz wnuki Weasleyów? Czy może tą staruchę, która ją zabiła? Nie bądź śmieszny, braciszku.
- Jeszcze nie wiem, ale obiecuję ci, że tego pożałuje - mruknął z determinacją Rudolf. Jego młodszy brat pokręcił ze zrezygnowaniem głową. Bellatrix nawet go nie kochała. Jedyne co odczuwała do swojego męża to zapewne wstręt, że nie jest on Czarnym Panem. 
- A co powiesz reszcie?
- Och, przecież to oczywiste. Powiemy, że chcemy odbudować armię Śmierciożerców. Bo w istocie tak jest. Ale naszym głównym celem będzie pozbycie się tej całej rodzinki zdrajców krwi - mruknął uśmiechając się lekko, jakby cały ten plan był naprawdę bardzo oczywisty.
- Chcesz ubić dwie pieczenie na jednym ogniu, co? Tylko rozegraj to dobrze, nie mam zamiaru wylądować w Azkabanie. Nawet jeśli nie ma w nim dementorów - odparł Rabastan ruszając w kierunku drzwi. 
- Zawołaj Adele.  I powiedz Selwynowi, żeby wpadł z wizytą do Lucjusza. Ostatnimi czasy mnie unika a ja chcę z nim tylko porozmawiać jak starzy, dobrzy przyjaciele. 
Kiedy Rabastan opuścił pokój Rudolf zasiadł za swoim biurkiem. Jego wzrok niemalże od razu padł na jej twarz. Mimo tylu lat, które minęły, wciąż nie mógł o niej zapomnieć. Nie mógł zapomnieć o miłości jaką ją darzył ani o bólu, który trawił jego ciało i duszę od środka. I który nigdy nie zelżał. 
Ani trochę. 



Prolog napisany. Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)

8 komentarzy:

  1. Wreszcie znalazłam jakiś blog o nowym pokoleniu, który mnie zaciekawił! A wiedz, że jestem wybredna ;)
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dziś znalazłam twojego bloga i mi się podoba :)
    Prolog fajny nie powiem, ale muszę się przyczepić :D Przed dodaniem rozdziału zawsze sprawdzaj błędy i stawiaj przecinki :) i Azkaban pisze się przez "z", a nie "s" tak na przyszłość ;)

    Pozdrawiam,
    Calypso

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka! Super prolog. Nie będę za bardzo go komentować, bo to dopiero początek. A tak w ogóle to jeszcze raz hejka. Może mnie pamiętasz z najdłuższego na świecie komentarza pod epilogiem Twojego bloga o Huncwotach.
    Jak by co to mam zamiar się zagnieździć się tu na dłużej xD.Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, oczywiście, że pamiętam hahaha. <3
      Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy. ;*

      Usuń

Proszę, abyście informacje o nowych notkach zostawiali w zakładce "Sowiarnia".

Harry Potter Magical Wand

Prorok Codzienny